Kazek Urbańczyk
Strona Zespołu Synodalnego

Powołania - kapłańskie, zakonne, misyjne

Materiały dyskusyjne na kwiecień 1995

Temat poprzedni       Spis treści       Temat następny
Powrót do strony katolickiej   Powrót do strony głównej
Chętnie poznam Twoje uwagi, napisz pod:   kazeku@poczta.onet.pl

Widzieć

Góra strony       Ocenić       Działać       Stopka strony

1. W większości tzw. krajów rozwiniętych obserwuje się kryzys powołań. Puste są seminaria duchowne, klasztorne nowicjaty, nieobsadzone parafie. Nieraz jeden ksiądz w podeszłym wieku obsługuje kilka parafii. Towarzyszą temu postulaty złagodzenia reguł zakonnych, dopuszczenia kobiet do kapłaństwa, zniesienia celibatu itp.

2. W Polsce, jak dotąd, nie obserwuje się takiego kryzysu, jednak przemiany gospodarcze zachodzące w ostatnich latach każą nam oczekiwać na jego pojawienie się, być może darowano nam jeszcze kilka lat, jeśli zostaną one zmarnowane, i u nas wystąpi podobny kryzys powołań.

3. Z powołaniami wiązał się w dawnych czasach wysoki status społeczny, nieraz i materialny duchowieństwa. W niektórych środowiskach wiejskich była to jedyna droga do wykształcenia, traktowanego skąd inąd jako antywartość.
Nawet za komuny, choć duchowni byli na rozliczne sposoby szykanowani, ich prestiż społeczny, jak i pewien status materialny utrzymywały się.

4. Postępuje desakralizacja społeczeństwa. W ślad za tym, w ostatnich nastąpił zarówno upadek pozycji społeczno-towarzyskiej i prestiżu zawodowego duchowieństwa, jak również pozycji materialnej. Nadal wprawdzie duchowieństwo nie jest zagrożone nędzą ani "bezrobociem", czego doświadcza spora część społeczeństwa, pewien status materialny jest gwarantowany, tym niemniej zamknięta jest droga do bogactwa. Z coraz mniejszą wyrozumiałością patrzy się też na duchownych żyjących niezgodnie z głoszonymi zasadami. Odchodzenie księży, ich małżeństwa wiążą się z kryzysem wartości.

5. Młodzi ludzie wybierający stan duchowny rzadziej dziś czynią to z wyrachowania, w większej części wywodzą się ze środowisk o głębszej świadomości religijnej, z kółek ministranckich, ruchu oazowego.
Powołania mają być znakami dla świata. Znakami sprzeciwu. W niesprzyjających warunkach powołania są bardziej dojrzałe i świadome. (teoretycznie przynajmniej).

6. Wiele środowisk rodzinnych decyzję młodych ludzi o przyjęciu stanu duchownego przyjmuje z aprobatą i radością, jest ich jednak jakby coraz mniej. Dla wielu, zdawałoby się głęboko religijnych środowisk, wiadomość taka stanowi grom z jasnego nieba.
Częste są reakcje typu: tracę dziecko, klasztor to rujnacja życia, podobnie w przypadku wyjazdu na misje. Jest to pogański stosunek do powołania.

7. Powołanie dziecka - jest to pewnego rodzaju utrata dla rodziców, zwłaszcza gdy liczą na wsparcie i opiekę w starości. Oczywiście nie mogą liczyć, że jeśli pozostanie w stanie świeckim, to zajmie się tą opieką, może się rodziców wyprzeć, albo oddać do domu starców. Ale to zależy głównie od niego. Zwłaszcza w zakonach człowiek nie jest samodzielny i ma ograniczone możliwości wspierania rodziny.

8. Ale nie tylko racje tej natury są źródłem sprzeciwu wobec powołań. W podświadomości kryje się przekonanie, że droga z Bogiem to jedynie ofiara i wyrzeczenie, że bycie z Bogiem nie jest szczęściem. Być chrześcijaninem oznacza krzyż, ale w powszechnym odczuciu ten krzyż pozbawiony jest zmartwychwstania. Oczekuje się, że kto odda się Bogu, tego oczekuje coś złego. Człowiek nie kieruje już sam swoim życiem, a dziś tak akcentuje się wartość wolności. Więc lepiej się nie powierzyć Bogu.

9. Małe jest zrozumienie dla powołań kontemplacyjnych i wagi modlitwy. Ludzie niezbyt wierzą w skuteczność modlitwy. Prócz tego często zdaje im się, że modlitwa służy jedynie modlącemu się. Tymczasem modlitwa i kontemplacja są nie tylko dla tego kto się modli ale i dla innych, służą całemu Kościołowi, całemu światu.

10. Duchowni są w dużej mierze ze społeczeństwa wyobcowani. Są inni, obcy. I wobec nich ma wymagania jak nie od człowieka. Oni zachowują dystans i wobec nich zachowuje się dystans. Ksiądz jest jak okaz zwierza w ZOO. Konieczność kontaktu z księdzem u wielu ludzi wywołuje panikę, czy to idzie o wizytę po kolędzie, czy zwykłe zasięgnięcie informacji w kancelarii parafialnej.
Wyjątkowa sytuacja jest w rodzinach, z których się wywodzą duchowni. Tam się już tak łatwo nie krytykuje duchownych, jak gdzie indziej.

11. Wydaje się też, że w wielu przypadkach o powołaniu decyduje bliski kontakt osobisty, bezpośredni przykład i wzór, osobiste świadectwo. Łatwiej wybrać tę drogę, którą się widzi, o której się coś wie.
Choć przy wyborze drogi duchowej częste jest orientowanie się na to co bliższe i znajome, jednak powołania rodzą się nieraz zdawałoby się w sposób całkiem przypadkowy, bardzo dziwnymi drogami.

12. W Kościele są okresowe dni modlitw w intencji powołań. Tam, gdzie powołań wiele, tam mniejszą wagę się do modlitwy w tych intencjach przywiązuje. Nasuwa się obawa, że w wielu parafiach modlitwa o powołania jest dość sformalizowana, nie budząca żywszych reakcji u wiernych. Większość parafian nie orientuje się, czy ktoś z parafii jest np. w seminarium, jak się rozwija. Dopiero z okazji prymicji, następuje "feta" po czym wszystko jest jak dawniej.

Ocenić

Góra strony       Widzieć       Ocenić       Stopka strony

1. Wszyscy chrześcijanie są powołani. Powołanie jest łaską, szczególnym darem Bożym. Pewnych ludzi Bóg wybiera do pełnienia szczególnych zadań - posługi sakramentalnej, ewangelizacji, całkowitego poświęcenia się modlitwie, składania świadectwa przez styl życia, przez różnorodne posługi wymagające pełnej dyspozycyjności, które trudno podejmować ludziom mającym rodzinne obowiązki.

2. Bez kapłanów, bez misjonarzy, bez zakonów służących chorym, opuszczonym, zaniedbanym, najbardziej potrzebującym, czy prowadzących domy rekolekcyjne itd. (trudno pokrótce ująć różnorodność charyzmatów zakonnych, zależnie od rodzaju służby) - bez tego Kościół po prostu nie może istnieć.

3. Misja ewangelizacyjna, posługa sakramentalna, służba Bogu poprzez służbę Kościołowi. Jeszcze raz warto przypomnieć, że jesteśmy wszyscy Chrystusa a Chrystus Boga. Dla Chrystusa i dla Boga ewangelizujemy. Nie dla siebie, nie dla wspólnoty, nawet nie dla Kościoła, jako organizacji.

4. Wprawdzie człowiek sam podejmuje decyzję o obraniu stanu duchownego, (czasem pod naciskiem otoczenia), jednak wcześniej musi być powołany przez Boga. Do człowieka należy jedynie to powołanie rozpoznać u siebie, do Kościoła je zaaprobować i umożliwić jego wzrost i spełnienie się. (Dz.13,2-3 Gdy odprawiali publiczne nabożeństwo i pościli, rzekł Duch Święty: Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem. Wtedy po poście i modlitwie, oraz po włożeniu na nich rąk, wyprawili ich.)

5. Powołania to serce Kościoła. Jego żywotność. Kapłaństwo rodzi Kościół, który rodzi powołania, inne wspierają głoszą.

6. Liczebność powołań jest sprawdzianem żywotności wspólnoty kościelnej.

7. Nigdy nie ma powołań za dużo. Słowa: żniwo jest wielkie a robotników mało nigdy nie tracą na aktualności. Stanowią jakby proroctwo.

8. 1 Tm. 4,12-16 Niechaj nikt nie lekceważy twego młodego wieku, lecz wzorem bądź dla wiernych w mowie, w obejściu, w miłości, w wierze w czystości. Do czasu aż przyjdę, przykładaj się do czytania, zachęcania, nauki. Nie zaniedbuj w sobie charyzmatu, który został ci dany za sprawą proroctwa i przez włożenie rąk kolegium prezbiterów. W tych rzeczach się ćwicz, cały im się oddaj, aby twój postęp widoczny był dla wszystkich. Uważaj na siebie i na naukę, trwaj w nich! To bowiem czyniąc i siebie samego zbawisz, i tych, którzy cię słuchają.

9. 2 Tm. 2,14 ...To wszystko przypominaj, dając świadectwo w obliczu Boga, byś nie baczył o same słowa, bo to na zgubę słuchaczy.

Działać

Góra strony       Widzieć       Ocenić       Stopka strony

1. Aby powołania były rozpoznawane i aprobowane potrzebne jest sprzyjające powołaniu środowisko. Dotyczy to zarówno rodzin katolickich, jak też organizacji, czy samych parafii.

2. Parafie muszą stanowić żywe wspólnoty, żyjące żywym życiem. Potrzebna jest większa wspólnota między duchownymi i wiernymi. Dla wielu rodzi się tu przy okazji dylemat, czy robić coś (samemu) lepiej - czy robić coś razem?

3. Powołaniu sprzyjają częstsze, mniej sformalizowane, bardziej osobiste kontakty duchowni - wierni.

4. Na nas wszystkich spoczywa odpowiedzialność za rodzenie się powołań. Jeśli nasza wiara jest autentyczna, to modlitwa w intencji nowych powołań, w intencji już istniejących, nie będzie obowiązkiem, lecz niezbędnym elementem codziennego życia wewnętrznego.

5. Rodzenie powołań jest w dużej mierze sprawdzianem autentyczności duszpasterstw, ruchów, czy środowisk katolickich.

6. Z kapłaństwem jest podobnie jak z małżeństwem. Rzadko poślubieni zdają sobie sprawę, że ślub to początek, nie koniec rozwoju ich miłości. Po ślubie wnet spadają z oczu łuski. Mimo przyjęcia sakramentu, trzeba do niego nieustannie na nowo dojrzewać.
Jak zakochani, nie widzący świata poza sobą, tak młody ksiądz z entuzjazmem, szczęśliwy, że jest księdzem, pewien, że już trzyma Pana Jezusa za ręce. Nie myśli o tym, że ma się jeszcze czegoś uczyć, że do swego kapłaństwa wciąż na nowo musi dorastać.
Jeden z profesorów politechniki mawiał do kończących studia: otrzymujecie dyplom, ale nie umiecie jeszcze nic, zawodu dopiero musicie się nauczyć. Czy podobne słowa słyszą neoprezbiterzy?

7. Dużą rolę mają do odegrania katolicka prasa, radio, telewizja, czy książki. Coraz więcej o dobre publikacje, wciąż jednak, potrzeba pisać na tematy powołań mniej od wielkiego dzwonu, mniej z pretensjonalną wzniosłością, więcej językiem codziennym, o codziennej rzeczywistości ludzi, którzy odpowiedzieli na Boże powołanie.

8. Kilka pytań:

Góra strony    Widzieć       Ocenić       Działać