Kazek Urbańczyk
Wspomnienia i listy z Holandii

Rozdział poprzedni          Spis treści           Rozdział następny
Powrót do strony głównej
Stopka strony

17. Św. Mikołaj po holendersku.

Ze wspomnień:

Św. Mikołaj w Holandii jest zupełnie inny niż w reszcie krajów "Zachodu". Szaleństwo świętomikołajowe rozpoczyna się już 22 listopada. Jak wyczytałem w gazetce dla cudzoziemców, tego dnia, o 12 w południe do Holandii przybija parowiec wiozący św. Mikołaja. W bieżącym roku (1986) przybija do Zutphen. Jest to wielkie święto lokalne, transmitowane przez telewizję, z pochodami ulicznymi itp.

Wyczytałem jeszcze, że Świętego Mikołaja jest 6 grudnia, główne obchody mają miejsce 5 grudnia, ale przez tygodnie poprzedzające właściwe święto Św. Mikołaj wędruje przez kraj, składając tu i tam wizyty. Taka jest holenderska tradycja, różniąca ja od innych europejskich krajów.

Mikołaj, święty kościelny chrześcijański, był biskupem Myry, w Licji, na wybrzeżach Azji Mniejszej (dziś Turcja). O jego życiu bardzo niewiele wiadomo poza licznymi legendami, o cudach, jakie zdziałał. Legendy te rozwijały się z upływem wieków. Mówi się o Świętym Mikołaju, że wiele pielgrzymował, jest stąd patronem żeglarzy i wędrowców. Legenda głosi, że dał kiedyś trzem bezposażnym pannom sakiewki złota, dzięki czemu mogły wyjść za mąż (i uniknęły zajęcia się nierządem). Jeden z wariantów legendy mówi dodatkowo, że kiedyś zakupił w Hiszpanii statek pełen owoców i wysłał go do głodujących, gdzieś, na wschodnich nizinach. A więc zapewne do Holandii (bo niby gdzie, jak twierdzą Holendrzy).

Do tych wątków legendy nawiązuje tradycja holenderska. Święty Mikołaj to, oczywiście, głównie święto dzieci, związane z dawaniem prezentów. Mówi się dzieciom, że Święty przybywa parowcem z Hiszpanii. Później jeździ nocą na białym koniu rozdzielając dary. W czasie, gdy Holandia była pod władzą Hiszpanii, Hiszpania była świeżo po pokonaniu Maurów, których wielu wciąż można było widzieć w Hiszpanii. Stąd w orszaku biskupim pojawia się Maur o czarnej twarzy, tzw. Czarny Piotruś (Zwarte Piet). Wygląda tak, jak sobie dawni Holendrzy wyobrażali księcia mauretańskiego (dość kolorowo).

Dzieci, nim do łóżek się udadzą, umieszczają w butach marchewkę dla konia. Czarny Piotruś spuszcza się do domu przez przewód kominowy (ew. przez drzwi, jak już się inaczej nie da) i jeśli dzieci były grzeczne, za marchewkę daje słodycze, "pepernoten" (biszkopciki o specyficznym smaku i różne drobiazgi. Zaś nocą 5/6 grudnia otrzymuje się główny prezent. Bywa, że obok marchewki dzieci umieszczają list, co by chciały dostać. Jeśli były niegrzeczne, Czarny Piotr ich wsadzi do worka i wywiezie do Hiszpanii.

Jest to więc czas kupowania prezentów. W wielu sklepach personel przebiera się za Czarne Piotrusie. Ich jest pełno na ulicach i wszędzie. Sam Święty Mikołaj jest zaś trudny do spotkania. Wędruje tu i tam, witany przez miejskie władze itd. Zwykle w paradzie niewiele robi, słodyczami rzuca Czarny Piotr. Ale Święty jest spiritus movens tego.

Wszystko to mieliśmy okazję obserwować na własne oczy. Pierwsze zwróciły na siebie naszą uwagę kasjerki w supermarkecie B&W, przebrane na pstrokato, z twarzami uczernionymi. Potem widzieliśmy w telewizji migawki z lądowania i podróży Św. Mikołaja. Zaś 29 listopada w Haarlemie natknęliśmy się na jego paradę. Przejeżdżał ulicami, na wielkiej platformie, z bardzo liczną świtą "mauretańską". Czarne Piotrusie od czasu do czasu rzucały słodyczami.

Święty Mikołaj nie miał żadnych reniferów ani też nie wyglądał, jak powiększony krasnal. Nie zapisałem szczegółów jego stroju, nie mogę więc zapewnić, że miał szaty biskupie. Ale nie ulega wątpliwości, że Holendrzy skutecznie się oparli tendencji ujednolicającej religijno-świąteczny obyczaj. Wyeksponowali i skomercjalizowali lokalną tradycję.

Co my w Polsce zrobimy? Nasza tradycja nie jest jednolita. W Wielkopolsce z czasów niemieckich przetrwał Św. Mikołaj w roli gwiazdora. Komunistyczny Dziadek Mróz już poszedł w niepamięć. Ale na jego miejsce lansowany jest amerykański wzorzec. Czy Kościół będzie w stanie utrzymać biskupa w ornacie i z pastorałem?

Góra strony

Rozdział poprzedni          Spis treści           Rozdział następny
Powrót do strony głównej