Kazek Urbańczyk
Strona Zespołu Posynodalnego

Ojcze Nasz (1)

Ojcostwo i synostwo

Nie mów: OJCZE,
      jeśli każdego dnia, nie zachowujesz się jak syn.

Materiały dyskusyjne 2004

Temat poprzedni   Spis treści   Temat następny
Powrót do strony katolickiej   Powrót do strony głównej
Chętnie poznam Twoje uwagi, napisz pod:   kazeku@poczta.onet.pl

Stopka strony

1. Co dla nas znaczy, że Bóg jest Ojcem? Co dla nas znaczy, że jesteśmy dziećmi Bożymi? Ilu katolików tak naprawdę czuje się kochanymi dziećmi Boga?
Jaki mamy obraz i jaki wzór ojcostwa? Czy jako rodzice jesteśmy dla dziecka dobrym obrazem Boga?
Czy może być obrazem Boga ojciec zdeprawowany, znęcający się nad dzieckiem, czy ojciec molestujący je seksualnie? Czy w takich dzieciach termin "Bóg-Ojciec" budzi właściwe skojarzenia?

2. Wprawdzie mówimy do Boga: "Ojcze", Jego miłość obejmuje jednak również szereg cech macierzyńskich. To Ktoś, kto nas kocha miłością, z jaką się podnosi niemowlę do policzka. Jak w ludziach rozbudzić świadomość, że kochani są taką właśnie miłością? Czy my sami, rozpoczynając modlitwę "Ojcze Nasz" mamy świadomość tej Bożej miłości?

3. Kto nie czci ojca naturalnego którego widzi, nie może czcić Boga Ojca, którego nie widzi.

4. Samo życie, zwłaszcza wypowiedzi ludzi pozbawionych dzieciństwa w normalnej rodzinie, ukazują, że wszyscy nosimy w sobie ideał ojca, ideał matki (archetypy?). Dzieci porzucone, dzieci z domów dziecka, dzieci z rozbitych rodzin nawet jeśli miłości rodzicielskiej nie zaznają, czują jej potrzebę i zdają sobie sprawę z nienormalności własnej sytuacji. Niemniej dobrze, jeśli w swym otoczeniu mają przykład dobrej, normalnej rodziny, na którym będą mogli się wzorować zakładając rodziny własne, bo jednak sam ideał, zwłaszcza gdy pozostaje abstrakcyjny, nie wystarczy.
Pewnym wyjątkiem od tej reguły mogą być ludzie cierpiący na depresję, odczuwający życie jako nieszczęście, o skłonnościach samobójczych.
Zrozumiałe, że ludziom, którzy Boga nie widzą jako Ojca trudniej mówić kim jest Bóg. Że dotarcie do ukrytego ideału Ojca nie musi być łatwe. Zwłaszcza, gdy wokół widać jedynie same złe przykłady ojcostwa.

5. Mimo tego ukrytego ideału ojca, nie można nie dostrzegać, jakim zagrożeniem dla prawidłowej postawy religijnej jest rozkład rodziny. Mamy już nie tylko rodziny patologiczne, rodziny rozbite ale też różne związki kohabitacyjne, pożycie na próbę, czy pseudorodziny homoseksualne.
Pary rezygnują ze ślubu, bo nie chcą sobie życia wiązać na trwałe, bo ksiądz przed ślubem o "jakieś dziwne rzeczy" ich przepytuje, a po co mają odpowiadać, bo "na ślub i wesele (wg reguły zastaw się a postaw się)" ich nie stać, bo po co najpierw ponosić koszta ślubu, potem koszta rozwodu... Jest w tym wszystkim niedojrzałość, która potem przenosi się na dzieci.

6. Bo odwrotną stroną medalu jesteśmy my, jako rodzice. Czy nasze dzieci słysząc o Bogu Ojcu i patrząc na nas, stworzą sobie właściwy obraz Boga?
Jak układają się nasze relacje z dziećmi?
Ojciec chce dobra dziecka, ale w imię tego dobra nie może dziecku nazbyt pobłażać. Są dwa rodzaje miłosierdzia: miłosierdzie uzdrawiające i miłosierdzie wychowujące. Tego drugiego ludzie nie zawsze chcą przyjąć wiadomości, nie zawsze je akceptują.
Jak od dzieci wymagać? Jak je karcić, żeby poza karą czuły miłość?

7. Dalsze zagrożenia to inżynieria genetyczna, płeć na życzenie, wynajęte matki donaszające cudze embriony i różne inne wątpliwe "osiągnięcia", w efekcie których pojęcie rodzicielstwa się rozmywa (nie wiadomo, czy niebawem nie będzie, jak opisywał Lem w "Profesorze Dońda"). 8. Określenie Ojciec nie musi dotyczyć jedynie ojca fizycznego. Można też nim objąć ojca duchowego, nauczyciela, mistrza. I oni mogą być obrazem Boga im też należy się od nas cześć i szacunek, choć to ojcostwo jest poza rodzinne i analogia nie jest zupełna.

Góra strony