Kazek Urbańczyk
Strona Zespołu Posynodalnego

Ojcze Nasz (3)

Wieczność a doczesność

Nie mów: KTÓRY JESTEŚ W NIEBIE,
      jeśli myślisz tylko o rzeczach ziemskich.

Materiały dyskusyjne 2004

Temat poprzedni   Spis treści   Temat następny
Powrót do strony katolickiej   Powrót do strony głównej
Chętnie poznam Twoje uwagi, napisz pod:   kazeku@poczta.onet.pl

Stopka strony

1. Ewangelia pełna jest przypowieści o królestwie niebieskim. Jest ono jak skarb skryty w roli, jak najpiękniejsza z pereł, jest czymś, dla czego warto poświęcić wszystko to, co doczesne.
Gdzie jest twój skarb, tam będzie serce twoje. Ewangelia wzywa nas do interesowności w wymiarze nadprzyrodzonym, nie ziemskim, do gromadzenia skarbów w niebie przez czynienie dobra, które nie spotka się na tej ziemi z odpłatą, które w doczesnym wymiarze będzie bezinteresowne.

2. Patrząc na rzesze Polaków-katolików można jednak zwątpić, czy motywem kierujące ich postępowaniem jest wiara w życie wieczne, czy nie jednak doczesne wyrachowanie.
Czy niebo, życie wieczne traktujemy poważnie? Nawet liczni księża zdają się być zagubieni i nieba nie traktować zbyt serio.
Więc gdzie gromadzimy sobie głównie skarby: na tym świecie, czy w niebie? Co naszym postępowaniem kieruje w pierwszym rzędzie: motywy niebieskie, czy rzeczy ziemskie?

3. Mała realność nieba jest oznaką słabości naszej wiary.
Narzekamy, gdy nam nic tu nie wychodzi, na niepowodzenia ziemskie. A nagroda w niebie niekoniecznie jest dla ludzi pociechą. W niebie...? A kto wie, co tam będzie.

4. Kiedyś niebo umiejscawiano za "sferą gwiazd stałych", a więc, choć niedostępne, to w naszym świecie. Rozwój wiedzy oddalił to niebo poza kosmos. Dziś niebo jest dla przeciętnego człowieka rzeczywistością odległą, abstrakcyjną, niezwiązaną z ziemią. Bóg jest daleko.
Realne dla nas jest to, co realnie możemy poznać, dotknąć... A niebo? Przecież tego "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało...". Czy jednak rzeczywistość duchowa nie jest dla nas wogóle poznawalna? Czy więc nie może być realna?

5. Niebo nie dla wszystkich jest perspektywą radosną, wyznaczającą cel życia. Może dlatego, bo przedstawia się je zbyt wyidealizowane, jako coś nierealnego, nieżyciowego. Gdzie tylko się Boga chwali, co dla wielu oznacza, że w niebie jest tak nudno, jak w kościele, i to w dodatku na wieki... (Przy okazji, czemu na niektórych nabożeństwach kościelnych wieje taką namacalną nudą? Czy tak być musi?) Czy na tym ma polegać szczęście wieczne? Bóg sam wystarczy?

6. Silna była świadomość rzeczywistości nieba u świętych. W legendzie o św. Dorocie czytamy, że po śmierci potrafiła swemu katowi przesłać z nieba kwiaty i owoce. Rzeczy realne. Czytamy o świętych, którzy gromadzili skarb właśnie w niebie. Wciąż jednak postacie świętych są dla wiernych jak św. Aleksy ze staropolskiej legendy. Bardzo święty, ale zupełnie nie do naśladowania w codziennym życiu. Nawet we współczesnych świętych niewiele znajdujemy konkretnego przykładu, który moglibyśmy we własnym życiu wykorzystać.

7. Czy jednak musimy oglądać się na świętych? Czy nasza własna wiara jest aż tak słaba? Każdy z nas powinien być święty i własnym życiem ukazywać, że niebo jest atrakcyjną perspektywą, dla której warto "iść pod prąd", czy postępować "nieżyciowo".
Co robimy sami, byśmy dostali się do nieba, byśmy posiedli królestwo niebieskie? Czy pod naporem spraw tego świata nie blakną sprawy tamtego? Czy nie zaczynamy postępować wg podwójnej moralności?
Czy umiemy gromadzić skarby w niebie? Czy umiemy sobie zyskiwać przyjaciół tam?
Jak moglibyśmy zmienić swoje życie, by bardziej jednoznacznie świadczyć, że każdy z nas wierzy w niebo, w niebo jako rzeczywistość konkretną, która nas czeka, ale też może " przejść nam koło nosa"?

8. Warto również zauważyć, że niebo nie tylko jest w zaświatach. Królestwo niebieskie jest także już tu, tutaj, na tej ziemi. I w nas mieszka Trójca św. i tutaj jest niebo. Im więcej w nas świadomości nieba, które jest "tu" tym łatwiej nam wierzyć w niebo "tam".

9. W wezwaniu Ojcze Nasz Który jesteś w niebie ważne jest również słowo "jesteś". Zwracamy się do Tego, Który JEST, jest to wyznanie wiary w Boga , który JEST. Nie jakoś tam abstrakcyjnie, daleko, nie wiadomo na dobre gdzie, ale który prócz tego, że jest transcendentny jest także blisko każdego z nas, który wie o mnie absolutnie wszystko, który jest Ojcem kochającym i miłosiernym, ale też nie pozwoli drwić z siebie.

10. Ulegamy automatyzmowi modlitwy. Nie zatrzymujemy się nad słowami. Czy jest to otwieranie się na Boga, bez zwracania uwagi na słowa? Ale też nie da się 100 razy tego samego powtarzać z uwagą na każde słowo. Problem rozproszeń. Wszyscy go mamy.

Góra strony