Chrystus odrzucony
Materiały dyskusyjne na październik
1997
Góra strony
Ocenić
Działać
Stopka strony
1. Większa część narodu Żydowskiego odrzuciła Jezusa
Chrystusa podczas Jego ziemskiej misji. Jaki był tego mechanizm,
jakie ich subiektywne motywy?
- Czy odrzucili Go mieszkańcy Betlejem (Łk 2,7) przez
fakt, że "nie było dlań miejsca w
gospodzie", gdy się miał narodzić? Zapewne nie.
Przyczyny były obiektywne. Miejsca w gospodzie
brakowało nie tylko dla nich, zresztą w zatłoczonej
"gospodzie", czyli zapewne karawanseraju, nie
było warunków do porodu.
Mieszkańcy Betlejem nie przyjęli Jezusa, bo nie
spodziewali się go właśnie wtedy. Nie wiedzieli o Nim
nic. Bo i skąd mogli wiedzieć, że to właśnie
Chrystus przybył do nich, by między nimi się
narodzić? A poza tym, miejsce znalazło się, gdy już
tłok spisu się przewalił. Mędrcy ze wschodu widzieli
Go w domu, nie w stajni.
- Król Herod pragnął zgładzić Jezusa (Mt 2). Podobnie
jak ówcześni Żydzi, spodziewał się, że Mesjasz
zagarnie ziemską, świecką władzę, więc zagraża
jego, herodowej władzy. A więc bał się o swą
władzę. Można by powiedzieć, że Herod nie odrzucał
Chrystusa takiego, jaki był On w istocie. Walczył z
zagrożeniem swej władzy. A fałszywy obraz Mesjasza nie
on stworzył, ów obraz był powszechny zarówno wśród
elity religijnej, jak i patriotów walczących o
wolność Izraela. Co zresztą nie usprawiedliwia w
niczym herodowego okrucieństwa.
- Odrzucili Jezusa mieszkańcy Nazaretu (Łk 4,16-30).
Doszło nawet do tego, że chcieli go strącić w
przepaść. Uważali z początku, że będąc spośród
nich wynosi się ponad nich. Wszak znali jego ojca,
"braci", rodzinę - nic nadzwyczajnego.
Dodatkowo z rozgłosu i sławy, jaką Jezus zyskał,
żaden splendor na nich nie spłynął. A Jezus zamiast i
u nich uczynić cuda, wypowiedział się
antypatriotycznie, stawiając obcych, pogan ponad
swojaków (koszmarny kosmopolita, czy nie? -
powiedzieliby pewnie dzisiejszym językiem).
- Odrzucili Jezusa Gadareńczycy (Mt 8,28-34), mieszkający
za jeziorem Galilejskim. Jego cudotwórstwo przyniosło
im namacalną stratę finansową - stado wieprzy utopiło
się w jeziorze. I wprawdzie nie wypowiedzieli się na
temat uznania, bądź odrzucenia Jego nauki, ale mówili:
niech lepiej głosi ją gdzie indziej, przecież zresztą
sam podaje, że posłany jest do Izraela.
- Także z uwagi na straty finansowe uprzedzili się do
Jezusa kapłani, czerpiący zyski z handlu świątynnego,
On zaś ten handel chciał zlikwidować (J 2,13-16).
- Odrzucili Jezusa pobożni faryzeusze (Mk 2,1-3,9; Mt
12,22-39). Nie mieścił się w ich wyobrażeniach
religijnych. Ich zdaniem budził zgorszenie: naruszał
szabat, twierdził, że odpuszcza grzechy
(bluźnierstwo), nie prowadził ascetycznego życia,
żarłok i pijak, zadający się z najgorszymi
elementami. Był pobłażliwy wobec grzeszników, nie
domagał się karania ich, zamiast potępiać -
przebaczał. Ot, powiedzieliby dzisiejszym językiem -
liberał, permisywista, a może i relatywista?
A stąd im było blisko do wniosku, że zaprzedał się
diabłu. I jeśli jakieś cuda czyni, to tylko z jego
pomocą. Zresztą zawezwany, by przedstawił znak, że
jest od Boga, uchylił się. Napomniany przez nich,
zarzutów nie przyjął i ich samych niemiłosiernie
skrytykował.
- Odrzuciła Jezusa część jego uczniów (J 6,60-66), gdy
się okazało, że zamiast ogłosić się królem lub
wodzem, wygłasza mowę, która "jest twarda i
któż jej może słuchać". Dziś określiliby to,
jako nauki brzmiące w najlepszym razie idiotycznie, nie
mające szans na przyjęcie się. W takim towarzystwie
nie dojdzie się do niczego - kalkulowali po ziemsku.
- Odrzuciły Jezusa tłumy pielgrzymów w Jerozolimie (J
8,21-59;10,2-39), gdy określił się, jako ktoś
większy od Abrahama. Tu zadziałały podobne mechanizmy,
jak w przypadku mieszkańców Nazaretu (co on sobie
wyobraża, że jest kim?), jak i zgorszenie faryzeuszy
(to co mówi, to bluźnierstwa)
- Odrzucili Jezusa przywódcy żydowscy (J 11,45-53),
bojąc się, że jego działalność może doprowadzić
do rozruchów i rzymskiej interwencji. I z tego strachu,
postanowili skazać go na śmierć, gdy tylko trafi się
pretekst i okazja.
2. Po zmartwychwstaniu, większość narodu żydowskiego
odrzuciła Chrystusa, głoszonego im przez apostołów. Nie
takiego Mesjasza oczekiwali. Potknęli się o zgorszenie krzyża.
3. Podobne mechanizmy działają i dziś, gdy ludzie
odrzucają Chrystusa głoszonego przez Kościół, np:
- Do niektórych głoszenie nie dociera, nie wiedzą o Nim
niemal nic, jak mieszkańcy Betlejem.
- Nauka Jego wydaje się kompletnie absurdalna i
urągająca zdrowemu rozsądkowi, jak uczniom, co go
opuścili po mowie eucharystycznej.
- Wielu rządzącym się zdaje, że Chrystus zagraża ich
władzy. Nieraz jednak obserwując przepowiadanie o Nim w
krzywym zwierciadle codziennej praktyki Jego wyznawców,
władza nawet uczciwa i ludzka ma subiektywne podstawy,
by wyolbrzymiać zagrożenie.
- Chrystus też zagraża "dobrym interesom"
finansowym, jakie można by robić, przymknąwszy nieco
oczy na uczciwość. Czy będąc rygorystycznym
chrześcijaninem można zrobić karierę?
- Żydzi nadal pytają, co ten Mesjasz nam przyniósł?
4. Są jednak pewne inne mechanizmy, za które można winić
naszą niedoskonałą pobożność:
- Zagraża ludzkiej wolności, czyni z człowieka
niewolnika (powołują się na uroczyste "oddawanie
się w niewolę Jezusowi, bądź Maryi).
- Zagraża ludzkiemu szczęściu przez wysokie wymagania
moralne, niemożliwe do spełnienia, jakie można było
stawiać ludziom conajwyżej przed wielu laty, ale nie
dziś, gdy psychologia, genetyka i inne dziedziny wiedzy
osiągnęły taki postęp (czy chrześcijanie są tacy
święci, jak tego ich nauka wymaga? czy są
szczęśliwi?- padają pytania).
- Kościół głoszący Chrystusa sprzeciwia się
postępowi, stoi na straży zabobonu, ciemnoty i
zacofania (i padają różne przykłady).
- Pada posądzenie, że nawet duchowieństwo udaje, że
wierzy, a naprawdę chodzi mu o władzę i pieniądze.
5. Trzeba dodać, że oprócz totalnego odrzucenia Chrystusa,
czy pełnego przyjęcia, istnieje jeszcze całe spektrum postaw
pośrednich.
Można nie odrzucać Chrystusa świadomie, ale postawa "Panu
Bogu świeczkę, diabłu ogarek" jest częściowym
odrzuceniem. Nie można dwom panom służyć...
Odrzucamy w jakimś stopniu Chrystusa, gdy nie umiemy przyjąć,
co Bóg nam zsyła.
Odrzuceniem Chrystusa przychodzącego w Eucharystii jest
zaniedbanie mszy świętej, czy niepełne uczestnictwo w niej.
Każdy grzech, zwłaszcza śmiertelny jest odrzuceniem Boga i
Chrystusa.
6. Jezus Chrystus jest odrzucany nie tylko jako osoba, jako
Wcielony Bóg-człowiek. Odrzuceniem Jezusa Chrystusa jest także
odrzucenie bliźniego, ludzi ubogich, ludzi w potrzebie,
przybyszów. I tak potraktowane będzie zaniedbanie uczynków
miłosierdzia, z którego zdamy sprawę na sądzie ostatecznym.
Góra strony
Widzieć
Działać
Stopka strony
1. Zaślepienie Żydów leżało w planach Bożych. Inaczej
" jakby się wypełniły Pisma?" Dzięki temu
chrześcijanie pochodzący z pogan "zostali
wszczepieni" na ich miejsce.
2. Jezus wielokrotnie zapowiadał swe odrzucenie. Zapowiadał
swą Mękę.
Wyraził nawet obawę, Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na
ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18,8)
3. Jego uczniów i wyznawców także czeka odrzucenie i
prześladowania. Nie jest uczeń nad mistrza...
Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują
was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na
was... Będą was wydawać sądom... będziecie w nienawiści u
wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca
będzie zbawiony.
4. Jezus nakazał, byśmy byli solą ziemi i światłością
świata, by po naszych czynach można było poznać, że Jego
nauka jest prawdziwa.
Kazał nam miłować nieprzyjaciół, zło dobrem zwyciężać, a
nade wszystko tak się wzajemnie miłować jak On nas umiłował
i tak stanowić jedno, jak On z Ojcem stanowi jedno, aby świat
uwierzył, że Ojciec Go posłał.
Góra strony
Widzieć
Ocenić
Stopka strony
1. Aby zyskać dla Chrystusa tych, którzy Go odrzucają,
musimy rozumieć przyczyny odrzucenia. Musimy pamiętać, że
nikogo nie nawrócimy samym gadaniem. Głoszeniu Prawdy musi
towarzyszyć życie według Prawdy.
I także musimy pamiętać, że sami nic uczynić nie możemy.
Nie tyle my sami mamy ludzi nawrócić ile pomóc Chrystusowi
znaleźć drogę do ich serc, ile wspierać działanie Ducha
Świętego.
2. Należy zrobić rachunek sumienia, w jakim stopniu ludzie
odrzucają Chrystusa dlatego, że my, Jego wyznawcy jesteśmy nie
tacy, jak powinni być Jego uczniowie.
- Czy mogą rozpoznać Chrystusa patrząc na naszą
miłość braterską?
- Czy mogą rozpoznać Chrystusa patrząc na naszą
jedność?
- Czy my nie dajemy powodów do zgorszenia?
- Czy dla pozyskania braci gotowi jesteśmy do
ewangelicznego niesprzeciwiania się złu, do
zwyciężania zła miłością? Czy uderzeni w policzek
nastawiamy drugi, czy podnosimy wrzask, że prześladuje
się Kościół?
- Czy gdy nam ktoś chce wziąć szatę gotowi jesteśmy
oddać płaszcz? Czy też procesujemy się co do grosza o
kościelne mienie jak ów niemiłosierny sługa.
- Czy jesteśmy szczęśliwi będąc chrześcijanami, czy
raczej ukazujemy oblicze cierpiętnicze?
- Czy żyjemy w wolności dzieci Bożych, czy też
zazdrościmy bezbożnym rozkoszy grzechu, którego
unikamy jedynie ze strachu przed karą Bożą?
- Co jest dla nas wartością najwyższą: sukces,
zwłaszcza majątkowy, kariera? Czy też Królestwo
Boże?
3. Czy sami w pełni przyjęliśmy Chrystusa i Jego naukę,
czy nie odrzucamy Go w jakimś stopniu, choćby nieświadomie?
Jaka postawa się kryje za naszymi grzechami? Czy nie próbujemy
służyć dwóm panom?
4. Jak w naszej parafii działają sekcje charytatywne? Czy
obejmują wszystkich potrzebujących i pomagają w należytym
stopniu?
Czy ludzie potrzebujący mają świadomość zwracać się o
pomoc do Kościoła? Czy wierni mają świadomość obowiązku
wspierania? Pełno w prasie rubryk z przypadkami ludzi
szukających wsparcia. Ilu z nich przedtem szukało go w swojej
parafii, z jakim skutkiem?
Czy ktokolwiek w parafii interesuje się żebrakami sprzed
kościoła?
5. Jaka jest nasza postawa wobec "obcych"? Czy nie
jesteśmy zbyt nastawieni na obronę swego stanu posiadania?
Czy np. głosząc hasło "Polska dla Polaków" możemy
spodziewać się, że usłyszymy: Byłem przybyszem a
przyjęliście mnie?
6. Liczni wierni są świadomi poruszonych tu problemów,
zwykle jednak wątpią, czy możliwe są jakiekolwiek zmiany. Czy
poza rachunkiem sumienia nie da się nic zrobić? Może są
parafie, gdzie dzieje się coś pozytywnego lub gdzie się coś
jednak zmienia na lepsze? Może gdzieś są jakieś
doświadczenia, o których zbyt mało wiadomo?
Góra strony
Widzieć
Ocenić
Działać