Chętnie poznam Twoje uwagi, napisz pod: kazeku@poczta.onet.pl |
Temat cierpienia omawiamy już po raz trzeci. W r. 1994: Człowiek stary i chory w rodzinie, zaś w r. 1995: Rola ludzi chorych i cierpiących w realizacji misji Kościoła. Większość tego, co na ostatni temat napisaliśmy, możnaby to przepisać bez zmian. Zmienił się jedynie kontekst, tym razem chodzi nie tyle o rolę człowieka cierpiącego, ile o rolę cierpienia w jego życiu.
Niniejszy tekst, opracowany skromniej jest więc jedynie uzupełnieniem poprzednich.
Góra strony Ocenić Działać Stopka strony
1. Cierpienie jest obecne w życiu każdego człowieka, jedynie nie u każdego w takim samym stopniu. Obecność cierpienia jest filozoficznym wyzwaniem, zwłaszcza gdy cierpienie jest niezasłużone, gdy dotyka małe dzieci, lub prostych, niewinnych ludzi.
2. Postęp cywilizacyjny nie likwiduje cierpienia, a nieraz, zdaje się, wręcz potęguje jego skalę (ofiary katastrof w zakładach chemicznych, skutki Czarnobyla, ofiary broni masowej zagłady).
3. Medycyna w niewielkim stopniu potrafi się uporać z
problemem cierpienia, mimo postępów anestezjologii. Lekarze
likwidują odczuwanie bólu, nie zastanawiają się nad jego
podłożem. A w wielu przypadkach w ogóle nie przejmują się
cierpieniem pacjentów: boli, bo musi boleć.
Nie zastanawiają się nad sensem cierpienia, nad jego
wartością. Stąd, gdy nie mogą się z cierpieniem uporać,
woleli by je odsunąć od siebie, choćby uciekając się do
eutanazji.
4. Zresztą oprócz cierpienia fizycznego jest cierpienie psychiczne i cierpienie duchowe. Tu współczesna medycyna na ogół jest bezradna. Wydaje się zaś, że zanik "tradycyjnych wartości" w "zachodniej kulturze" spotęgował to cierpienie. Wielu ludzi czuje się przegranymi, niepotrzebnymi nikomu, niechcianymi, niekochanymi. Nie mogąc się z tym uporać, sięgają po narkotyki, łatwo przystępują do najdziwniejszych sekt.
5. Bóg, który jest kochającym Ojcem, bez którego woli
żaden włos z głowy nam nie może spaść, zsyła na nas
cierpienie, (lub je dopuszcza) nie bez konkretnej przyczyny.
Choć owa przyczyna nie zawsze musi być czytelna.
Może być to efekt naszego nieporządku duchowego, może nas
wypróbowuje, jak Hioba, może dzięki naszemu cierpieniu
objawią się wielkie sprawy Boże, a może nasza moc ma w
cierpieniu się doskonalić?
6. Wielu ludzi przeżyte cierpienia przemieniły w sensie pozytywnym, zahartowały i rozwinęły duchowo, uwrażliwiły na cierpienie innych ludzi.
7. Dostrzeganie pozytywnej wartości cierpienia jest cechą, która różni chrześcijaństwo od większości religii. Zwłaszcza od modnych wschodnich mistycyzmów.
8. Dla wielu ludzi chrześcijańskie przeżywanie swego cierpienia nadało wartość ich życiu. Można podać przykład kobiety, która w ostatnim stadium raka, na pytanie, jak jest w stanie wszystko znieść, odpowiada: gdyby nie to cierpienie, nie miałabym z czym iść do Pana Boga.
9. Wielu ludziom dopiero własnego cierpienie i poszukiwanie jego sensu, pozwala przezwyciężyć zastarzałe antyklerykalne uprzedzenia względem Kościoła. Często przeżycie cierpienia jest pierwszym krokiem do nawrócenia. Ale i nieprzygotowanie do cierpienia bywa przyczyną odstępstw.
10. Duszpasterstwa realizujące opiekę nad chorymi wychowały odpowiedzialnych ludzi, którzy dziś często tworzą kadrę nie tylko kościelnych ale i państwowych zakładów opieki.
11. Wydaje się, że środowisko lekarskie, jako całość widziana oczyma przeciętnego pacjenta, w stosunkowo małym stopniu okazuje chrześcijańską postawę wobec cierpienia, co nie znaczy, że nie spotyka się takich postaw jednostkowo.
Góra strony Widzieć Działać Stopka strony
Na cierpienie, jego sens i wartość należy spojrzeć poprzez pytanie o sens i wartość ludzkiego życia.
Góra strony Widzieć Ocenić Stopka strony
1. Należy zdawać sobie sprawę, że przeżywanie cierpienia po chrześcijańsku, czysta i szczera postawa oddania, ofiarowania i złączenia z cierpieniem Chrystusa jest czasem wysiłkiem heroicznym wręcz.
2. Konieczne jest wychowanie do przeżywania cierpienia w sposób chrześcijański. Wydaje się, że to proste, na przykład, poradzić dziecku, by chwilowy ból ofiarowało Panu Jezusowi w określonej intencji. A jednak rodzice, którzy najlepiej mogliby to zrobić, nie potrafią, lub o tym nie myślą. I w duszpasterstwie ten temat wyjątkowo bywa poruszany.
3. W wychowaniu potrzebny jest kontakt z ludźmi chorymi.
Oszczędzanie dzieciom widoku chorych bliskich, prowadzi czasem
do sytuacji, w której dorosły człowiek, na widok ciężko
cierpiących reaguje paniką lub ucieczką.
Wychowywać można poprzez uczenie pomocy cierpiącym, poprzez
ukazywanie ich, poprzez kontakt z upośledzonymi. Duże znaczenie
mogą mieć duszpasterstwa akademickie i inne kościelne
organizacje zajmujące się pomocą w dniach skupienia chorych.
4. Potrzebna jest pewna polemika z "kultem odniesienia sukcesu". Przypominanie, że za to, za co na tej ziemi odebraliśmy zapłatę swoją, nie otrzymamy już zapłaty po raz drugi, po śmierci.
5. Nie należy się bać poszukiwania psychicznych i duchowych przyczyn cierpienia, w wielu wypadkach po rozwiązaniu problemu tkwiącego w chorym, w ślad za moralnym uzdrowieniem, zaczynało postępować uzdrowienie fizyczne. Należy się jednak pilnować, by nie wpaść w rolę przyjaciół Hioba.
6. Musi się zwiększyć dostępność sakramentu eucharystii dla chorych obłożnie. Trzeba, aby każdy chory, który pragnie codziennej komunii świętej - mógł z niej korzystać. Tam gdzie księża są zbyt zapracowani, konieczne jest wyświęcanie stałych diakonów, lub szersze dopuszczanie świeckich do roznoszenia komunii świętej chorym. Ci ludzie potrzebują pociechy i wsparcia. Powinien Kościół mieć ich pod szczególną opieką.