Kazek Urbańczyk
Strona Zespołu Synodalnego

Rola ludzi chorych i cierpiących w realizacji misji Kościoła

Materiały dyskusyjne na grudzień 1995

Temat poprzedni       Spis treści       Temat następny
Powrót do strony katolickiej   Powrót do strony głównej
Chętnie poznam Twoje uwagi, napisz pod:   kazeku@poczta.onet.pl

Widzieć

Góra strony       Ocenić       Działać       Stopka strony

1. Cierpienie dotyka każdego człowieka w jakimś stopniu. Różne są stopnie cierpienia:

W każdym przypadku nieco inaczej przedstawia rola chorego.

2. Każdy chrześcijanin ma (powinien mieć) udział w misji Kościoła. Na każdym etapie swego życia realizuje go tak, jak jest mu dane, jak przyjął. Sytuacja choroby nie wyklucza z tego udziału. Stwarza szczególne sytuacje, jakie możemy wśród otoczenia obserwować:

3. Przeżywanie cierpienia w szczególny sposób z Jezusem, tak by stać się dla innych zachętą, jest w każdym razie szczególną łaską.
Można zaobserwować wyraźne związki duchowe między osobami cierpiącymi dla kogoś i tym, co spotyka te osoby. Jest tu łączność bezpośrednia. Kiedy osoba działająca ma większe trudności i potrzeby, równocześnie zwiększa się cierpienie osoby ofiarowującej się.

4. Wydaje się jednak, że ogół wiernych w niewielkim stopniu z tego sobie sprawę zdaje. Niska jest świadomość religijna w tym zakresie.

5. W niektórych rodzinach chrześcijańskich od małego wychowuje się do przeżywania cierpienia po chrześcijańsku, zdaje się jednak, że takie rodziny są coraz rzadsze.

6. W otaczającym nas świecie coraz bardziej zdaje się liczyć aktywne działanie, jego zewnętrzny sukces. Inna jest perspektywa chrześcijańska. Jezus tryumf odniósł pokonany, na krzyżu. Skuteczność nie płynie tu z zewnętrznego sukcesu.
Nasza kultura i cywilizacja nie potrafi się uporać z problemem śmierci i cierpienia. Usiłuje udawać, że tych problemów nie ma. Lansuje się kult zdrowia i młodości. Chory powinien udawać zdrowego, stary młodego, nie pchać swego cierpienia ludziom na oczy.
2 Tm 3,1-5: A wiedz o tym, że w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga. Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy. Czy nie taką się nam jawi cywilizacja zachodnia? Czy nie w takim wydaniu zdaje się ostatnio wkraczać do Polski?

7. A jednak od tej cywilizacji możemy uczyć się takiego urządzania świata, by chory w maksymalnym stopniu mógł być samodzielny, niezależny. U nas szczególnym spadkiem po realnym socjalizmie jest nieliczenie się z potrzebami inwalidów. Wysokie schody, krawężniki, ciasne widny...
Dotyczy to również Kościoła. Licznie budowane w ostatnich latach kościoły sprawiają wrażenie, jakby projektantom specjalnie zależało, by przypadkiem jakiś inwalida o własnych siłach się do kościoła nie dostał. Żeby musiał z pomocy korzystać. Niech się ludzie uświęcają (?!)...

8. Bywa czasem i tak, że w Kościele chorzy są przedmiotem, nie podmiotem, obiektem akcji "dzień chorych", służącym do uświęcenia się opiekunów. Jest to organizowane "dla nich", ale nie przez nich, z pominięciem ich zdania, bez rozeznawania ich potrzeb.

9. Pospolicie choroba i cierpienie bywa oceniane jako kara Boża. Problem polega na tym, że za tą oceną idzie postawa: zamiast pomóc choremu, potępić go. Jakby jego wina zwalniała otoczenie z obowiązku przyjścia z pomocą. Szczególnie jaskrawo widać to przy okazji AIDS. Tu często potępianie jest psychicznym mechanizmem obronnym, w związku ze strachem przed chorobą.
Cierpienie rozumiane jako kara Boża było jedną ze starotestamentalnych interpretacji. Z nią polemizuje księga Joba. Czy w chrześcijaństwie możemy mówić o karze cierpienia? W Polsce przy okazji AIDS wynikło, czy jest to kara Boża, dwojako: sama plaga jest zbiorową karą, oraz indywidualną. A niewinni - zakażeni przez transfuzję?

10. Kościół wykorzystuje swoje możliwości do instytucjonalnej pomocy chorym. Buduje się hospicja. W ostatnich latach wracają coraz liczniej do szpitali siostry zakonne i są tam mile widziane. Są zresztą takie ośrodki opieki, które cały czas były pod opieką zakonów, gdyż nikt inny nie był w stanie opiekować się chorymi lub ciężko upośledzonymi.

11. Ci, którzy aktywnie zaangażowali się w pomoc cierpiącym dają wyjątkowo niepodważalne świadectwo. Nawet złośliwym dziennikarzom trudno straszyć niewierzących np. Matką Teresą z Kalkuty.

Ocenić

Góra strony       Widzieć       Działać       Stopka strony

1. Cierpienie jest jednym ze skutków grzechu pierworodnego (Rdz 3,16-19; Mdr 1,16; 2,23-24). Bóg nie jest autorem cierpienia, ale też nie likwiduje go w świecie metodami "Deux ex machina", natomiast je podjął w swoim Synu. Syn Boży cierpiąc za nas nie tylko dał nam przykład, byśmy szli Jego śladem, lecz i otworzył nam nową drogę. Jeśli nią idziemy, życie i śmierć doznają uświęcenia i nabierają nowego sensu. (KDK 22)

2. Księga Hioba wprawdzie przedstawia jego cierpienia, jako próbę wierności Bogu, jednak ogólnie stwierdza, że cierpienie jest tajemnicą. Bóg jest ponad ludzkie wyobrażenie a jego racje przekraczają możliwości ludzkiego zrozumienia.

3. Oprócz cierpienia będącego wstępem do śmierci są bóle rodzenia. Skutkiem grzechu pierworodnego nic na tym świecie się nie rodzi bez cierpienia. Człowiek niczego wielkiego nie może dokonać bez cierpienia. Człowiekowi łatwiej pogodzić się z cierpieniem, jeśli nie poszło ono na marne. Chrystus pokazuje, że dla chrześcijanina jest tylko jeden rodzaj cierpienia i nie idzie ono na marne. A jest to nauka zasługująca na wiarę, ponieważ On sam cierpiał i to cierpiał za nas i nam wzór zostawił, byśmy szli za Nim Jego śladami. Bez Chrystusa sensu cierpienia nie można zrozumieć. (Iz 53,10 Spodobało się Bogu zmiażdżyć go cierpieniem i Hbr 2,10 Przystało, aby... przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie)

4. Cierpienie jest możliwością współcierpienia z Chrystusem. Kol 1,24-29: Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół. Jego sługą stałem się według zleconego mi wobec was Bożego włodarstwa: mam wypełnić posłannictwo głoszenia słowa Bożego... Inny cytat: Flp 1.29 Wam dane jest nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć... Przeżywanie cierpienia z Chrystusem nadaje mu nową wartość. Nosimy nieustannie w naszym ciele konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele.

5. Musimy umieć przyjąć od Boga cierpienie i zło tak jak umiemy przyjmować dobro. Cierpienie może być następstwem naszych grzechów, ale może być zesłane, by w słabości moc naszą doskonalić, lub aby objawiły się święte sprawy Boże (uzdrowienie ślepego od urodzenia).

6. Przyjęcie udręk choroby czy starości, jako daru Bożego, nie przeszkadza staraniom o poprawę zdrowia, o które powinniśmy prosić w modlitwie, a także uciekać się do pomocy medycznej (Syr 38,9-12)

7. Jezus nie tylko cierpiał, ale też płakał nad cierpiącymi, uzdrawiał chorych, a nawet wskrzesił umarłych. Te jednak uzdrowienia miały być znakiem większych uzdrowień, które się dokonują wewnątrz człowieka, któremu grzechy zostają odpuszczone.

8. Uproszczone rozumienie sprawiedliwości, w sensie odpłaty doczesnej, jest nie do końca chrześcijańskie. Na płaszczyźnie doczesnej często jest na opak, uczciwy cierpi, złodziej się bogaci.
Jeśli nawet traktować cierpienie jako karę Bożą, nie jest to znak, że cierpiącego należy potępić, lub od niego się odwrócić, jest to raczej upomnienie dla pozostałych, by się nawrócili, bo inaczej czeka ich to samo. Jeśli nie nawrócicie się - podobnie zginiecie (Łk 13,5).

9. Na godzinę cierpienia, Kościół wspiera specjalnym Sakramentem namaszczenia chorych. Ma to nie tyle być przedśmiertne zaopatrzenie, ile umocnienie, by cierpienie nie złamało duchowo chorego. Jest to szczególna pomóc w chrześcijańskim przeżyciu cierpienia.

Zapewne można by się powołać na List ap. Salvifici doloris, niestety nikt z nas w chwili obecnej nie ma jego tekstu.

Działać

Góra strony       Widzieć       Ocenić       Stopka strony

1. Z chorobą i cierpieniem jest związana dwustronna ofiara: cierpiącego (który nie wybiera) i opiekującego się (dobrowolna). I prócz bezpośredniego cierpienia pojawia się wtórne - świadomość, że się jest dla kogoś ciężarem. Czasem chory przeżywa jako upokorzenie, że ktoś musi się nim zajmować.

2. Potrzebna jest zmiana naszych postaw. Dużo brakuje nam do normalności współżycia z cierpiącymi. Musimy mieć świadomość, że chory, lub cierpiący nie powinien być od normalnego życia izolowany więcej niż niezbędne. Pamiętać o tym przy projektowaniu kościołów, pomieszczeń parafialnych. Powinniśmy także domagać się od władz odpowiedniego projektowania sklepów, szkół, urzędów, szkół i innych budynków publicznych, czy nawet ulic i chodników.
Próby organizowania wspólnych klas z dziećmi dotkniętymi zespołem Downa są bardzo cenne. Może są możliwości innych inicjatyw tego typu?

3. Liczne są duszpasterstwa ludzi chorych. Trzeba jednak uważać, by nie tworzyć w obrębie Kościoła getta ludzi chorych. Powinni, na ile możliwe, brać normalny udział w życiu Kościoła, liturgii. Bardzo dobrze, jeśli organizowane są specjalne dni skupienia dla chorych, czy myślimy jednak, by chorzy mieli sposobność uczestnictwa w dniach skupienia dla "wszystkich"?

4. Szczególny problem stanowią chorzy na AIDS oraz nosiciele wirusa HIV. Nieuleczalność choroby budzi strach otoczenia, tym silniejszy, że duży procent nosicieli stanowią narkomani, zaś opowieści o nieodpowiedzialnym zachowaniu się narkomanów w stanie głodu narkotycznego są szeroko znane. Można rozumieć, że nikt nie chce ich mieć w sąsiedztwie, gdzie jednak mają zatem żyć? Podobny jest problem z dziećmi-nosicielami, które powinny uważać przy zabawie z innymi dziećmi. Czy izolowanie ich byłoby postawą chrześcijańską?

5. Zwiększyć dostępność sakramentu eucharystii dla chorych obłożnie. Trzeba, aby każdy chory, który pragnie codziennej komunii świętej - mógł z niej korzystać. Tam gdzie księża są zbyt zapracowani, konieczne jest wyświęcanie stałych diakonów, lub szersze dopuszczanie świeckich do roznoszenia komunii świętej chorym. Ci ludzie potrzebują pociechy i wsparcia. Powinien Kościół mieć ich pod szczególną opieką.

6. Przeżywanie cierpienia, jak uczy tego Kościół, jest heroizmem. Czysta i szczera postawa oddania, ofiarowania i złączenia z cierpieniem Chrystusa jest czasem wysiłkiem heroicznym wręcz. Do przeżywania cierpienia w sposób chrześcijański trzeba się przygotować. Można to zacząć ćwiczyć na małych sprawach, na drobiazgach. Najlepiej mogą to zrobić rodzice. Często tego nie potrafią, lub o tym nie myślą. Jak można w tym pomóc?

7. Choremu indyferentnemu, obojętnemu religijnie, mówić o Bogu trudniej. Często problem polega też na tym, czy przed cierpieniem doznali miłości. Bo właściwy porządek to najpierw miłość, potem krzyż. Od miłości do krzyża. Trudno rozpoczynając od krzyża dojść do miłości. Cierpienie jest złem. Śmierć przyszła przez zawiść diabła. Sam krzyż bez miłości to cierpiętnictwo.
Cierpienie jako dopełnianie udręk Chrystusa (Kol 1,24). Ale choremu, cierpiącemu, jeśli mało religijny, trudno o tym mówić. Trudno człowieka przygniecionego cierpieniem wziąć, trudno do niego dotrzeć. Potrzebne jest tu świadectwo, coś, co by do niego mogło przekonać.

8. Takie świadectwo mogą dać chorzy aktywnie uczestniczący głoszeniu słowa, w ewangelizacji. Spotkanie z nimi może też być elementem przygotowania się samemu do przeżycia cierpienia.

9. Wprawdzie choroba bliskiego integruje jego otoczenie, gdy jednak trwa to dłużej, często potrzebna jest im chwila wytchnienia, jaką może zapewnić pomoc z zewnątrz. Nie jest dobrze, gdy rodzina chorego zdana jest tylko na samych siebie. Dobrze, gdy mogą liczyć na wsparcie w parafii. Dobrze, gdy ludzie młodzi i dysponujący czasem włączają się w opiekę nad chorymi. Jak aktywizować wiernych do opieki nad chorymi?

10. W wielu wypadkach podjęcie się opieki nad chorym oznacza konieczność systematyczne poświęcanie czasu, przez dłuższy okres, dostosowywanie do tego własnych planów i projektów. Niektórych to od włączenia się w opiekę nad chorymi odstrasza. Zależy to od liczebności grup opiekujących się chorymi i od możliwości wymiany pomiędzy osobami w tych grupach.

11. Osoby związane z chorymi mogą Bogu ofiarowywać swe współcierpienie. W ten sposób można pośrednio nadać wartość cierpieniom osób obojętnych, czy nawet zbuntowanych przeciw Bogu.

Tematem podobnym był ubiegłoroczny temat lipca: Człowiek stary i chory w rodzinie.

Góra strony    Widzieć       Ocenić       Działać