Kazek Urbańczyk
Strona Zespołu Synodalnego

Historyczny wymiar pojednania

Materiały dyskusyjne na październik 2000

Temat poprzedni       Spis treści       Temat następny
Powrót do strony katolickiej   Powrót do strony głównej
Chętnie poznam Twoje uwagi, napisz pod:   kazeku@poczta.onet.pl

Widzieć

Góra strony       Ocenić       Działać       Stopka strony

1. Historyczny wymiar pojednania obejmuje dwa aspekty:
Po pierwsze - niezgoda, domagająca pojednania się, jest spuścizną historyczną, posiadającą swe historyczne korzenie i długi ciąg następstw. Dlatego też i pojednania mogą stanowić wydarzenia na miarę historii, które mogą zmienić jej przyszły bieg i na tym polega drugi aspekt.
Tego typu historyczne obciążenie ma rozbicie chrześcijaństwa, mają je też konflikty między narodami.

2. Rozłamy w chrześcijaństwie w większości nastąpiły w czasach, gdy mniemano, że stosowanie przemocy jest dopuszczalnym narzędziem ewangelizacji. Zrywanie z Rzymem odbywało się nieraz w atmosferze krwawych starć i wojen religijnych.
Kościół czci męczenników, którzy oddali swe życie za wierność Rzymowi w owych latach, ale trzeba wiedzieć, że i po drugich stronach były ofiary do dziś wspominane, że pozostały zranienia, świadomość krzywdy itd.

3. W Polsce rzymscy katolicy stanowią dominującą większość. Wielu z nas powiedziałoby, że kwestia pojednania międzywynaniowego w Polsce po prostu nie istnieje, że u nas zawsze była tolerancja religijna. Ale czy innowiercy stwierdziliby to samo?
Katolicy-Polacy nie mają świadomości, że inni mogą wobec nich odczuwać lęk, że mogą wspominać krzywdy. Wręcz przeciwnie, skłonni są raczej drugą stronę obciążać rozlicznymi przewinieniami. Czy to nie innowiercy byli renegatami, zdrajcami narodu? Tymi, co wyłamali się ze wspólnego frontu Polaków-katolików przeciw obcym najeźdźcom? Poczynając od szwedzkiego potopu, poprzez czasy zaborów?

4. Czy można mówić, że zrobiliśmy historyczny rachunek sumienia, jeśli nie czujemy własnych win, jeśli nawet bladego pojęcia nie mamy, co nam inni zarzucają?

5. Podobna sprawa dotyczy relacji Polaków z sąsiednimi narodami. Najczęściej hołubi się przekonanie, że jesteśmy niewinne baranki, którym wszyscy sąsiedzi dokoła za dobrodziejstwa odpłacali krzywdami.
Czy to słuszny obraz?

6. Charakterystyczne, że gdy polski episkopat, przed obchodami milenium chrztu Polski, wysłał list do biskupów niemieckich ze słowami: «przebaczamy i prosimy o przebaczenie», jedną z nut, na której grał rząd, było: «nie ma niczego, co oni musieliby nam przebaczyć» i ta nuta znajdowała największy oddźwięk. Dopiero w ostatnich latach stopniowo wypływają na powierzchnię różne wydarzenia z lat 1945-48, ale i teraz ludzie nie poczuwają się do winy. "To komuna była winna, nie my, nie Polacy".

7. Jednostronna jest pamięć o stosunkach z Ukrainą. Pamięta się rzezie i rezunów, nie przyjmuje się do wiadomości, że i Polacy Ukraińców krzywdzili. Charakterystyczne były protesty w Przemyślu, przeciw przekazaniu kościoła grekokatolikom na ich katedrę. Nie jest to wypadek odosobniony. Widać stąd, że wielu Polakom daleko do gotowości pojednania z Ukraińcami.

8. Tak samo wielu Polaków oburza się na "antypolonizm" żydowski, uważając Żydów za klasyczny przykład narodu odpłacającego za dobrodziejstwa niewdzięcznością. Czy jednak nie było antysemityzmu? Czy do dziś nie przetrwało przekonanie o mordach rytualnych?
Mówimy, że pogromy były prowokowane, więc nie ma w nich naszej winy. Czy jednak musieliśmy tak się dawać prowokować?

9 Wciąż pozostaje nierozwiązany problem relacji do Rosji, do "komuny", do postkomunistów. Czy rzeczywiście dziedzictwo po PRL-u jest jednolicie czarne, bez jaśniejszych punktów?

9. Gdzieś podskórnie tli się w Polsce problem Cyganów, też gotów znienacka wybuchnąć, jeśli komuś będzie potrzebny.

10 Oczyszczenia wymagają relacje z Litwinami, czy nawet z Czechami.

Ocenić

Góra strony       Widzieć       Działać       Stopka strony

1. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz. ... A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! (Mat 5, 23-26.39-40)

2. Posługa jednania jest jednym z podstawowych zadań Kościoła.
Pojednanie to odpuszczenie win, to darowanie długów. Bóg nie odpuści nam grzechów, jeśli my nie odpuścimy innym. Ale też nie odpuści nam win, do których nie chcemy się przyznać, których nie chcemy uznać, o których odpuszczenie nie prosimy.
Musimy więc nie tylko odpuścić naszym winowajcom, ale też dostrzec i uznać własne winy. Dopóki nie widzimy swoich win, to nie ma gotowości do pojednania.

3. W ostatnich latach papieże czynili wiele gestów pojednania w stosunku do innych wyznań chrześcijańskich, w stosunku do Żydów. Ale wciąż dialog napotyka na wiele przeszkód, do pełnego pojednania daleko.

4. Kościół w Polsce dokonywał historycznych gestów, jakimi np. w stosunkach polsko-niemieckich był List biskupów polskich do biskupów niemieckich.
Ostatnio ukazały się też oświadczenia dotyczące Żydów i antysemityzmu.

5. Wydawałoby się, że sprawa jest oczywista.
A jednak tak często Kościół o tym zapominał. I nawet dziś wielu ludzi ma wątpliwości, czy Kościół o tym pamięta.
I dziś spotyka się opinię, że w tych sprawach polski episkopat nie ma wspólnego stanowiska, że jest podzielony.

Działać

Góra strony       Widzieć       Ocenić       Stopka strony

1. Trzeba po pierwsze odpowiedzieć sobie, czy naprawdę chcemy pojednania. Trzeba wyrzec się wszelkich doraźnych korzyści politycznych, jakie zdaje się dawać brak pojednania.
Pojednanie wymaga odwagi. By uznać własną niedoskonałość. By uznać się dziedzicem nie tylko dobrych rzeczy, nie tylko świetlanej tradycji, ale i dziedzicem spraw złych.
Nie będzie pojednania bez przebaczenia. Nie będzie pojednania bez uznania własnych win.

2. Nie wszyscy w Kościele są skłonni uznać własne winy. Boimy się. Boimy się, że pojednanie, że uznanie własnych win, może być odebrane jako przyznanie racji drugiej stronie. Że może być odebrane, jako danie jej niezasłużonego triumfu nad nami. Panuje strach, że to będzie ustępstwo - ustępstwo prawdy na rzecz błędu, ustępstwo dobra na rzecz zła.
Takie właśnie były przyczyny np. sporu o klasztor karmelitanek w Oświęcimiu.
A zdawałoby się, że wymowa Ewangelii jest jednoznaczna...

3. Trzeba zrobić polski historyczny rachunek sumienia. By ten rachunek był pełny powinniśmy dowiedzieć się, co inni mają nam do zarzucenia. Powinniśmy wysłuchać ich i poznać ich punkt widzenia. Konieczny jest wielostronny dialog, którego w większości przypadków brak.

4. Ze smutkiem trzeba powiedzieć, że niewiele się robi w tym kierunku. O ile Kościół często angażuje się we wszelkie obchody rocznicowe, wszelkie cmentarze, tablice upamiętniające ofiary po naszej stronie itd., o tyle wyjątkowo przypomina, że i druga strona miewała swoje racje.
W Polsce próbuje to przedstawiać jedynie Gazeta Wyborcza, stąd też potępiana jako "wybiórcza", "żydowska", "antypolska" itp. Nie wybielając Gazety Wyborczej można na tej podstawie ocenić, czym w Polsce grozi próba spojrzenia na siebie samych oczami drugiej strony.
Czy jest to jednak wystarczający powód dla bierności Kościoła w tej materii? Czy nie zarzuci nam ktoś kiedyś braku odwagi?

5. Można uważać, że sytuacja polityczna, brak stabilizacji w Rosji, uwikłanie się jej w różne konflikty stoi na przeszkodzie pojednaniu.
Czy jednak relacje z Litwinami - też katolikami i Ukraińcami - w dużej części greko-katolikami mają długo czekać na uzdrowienie? na pojednanie?
Czy Rok Wielkiego Jubileuszu nie jest właściwym momentem do jakichś gestów publicznych z naszej strony? Do rachunku sumienia polsko-ukraińskiego? Polsko-litewskiego?
Wielka szkoda, że z okazji Wielkiego Jubileuszu nie było możliwe oczyszczenie zbiorowej świadomości Polaków-katolików.

6. Być może już nie będzie okazji do takiego oczyszczenia. Być może okaże się ono zbędne. Być może obejdzie się bez pojednania. Być może elity polityczne dogadają się, mając wspólne interesy, a na dole codzienne kontakty zatrą opowieści z przeszłości, zwłaszcza, gdy bezpośredni świadkowie przeszłości wymrą. Zatrą się obecne animozje, jak ongi polsko-szwedzkie.

7. Pojednanie może rozładować pewne napięcia. Agresja jest często skutkiem lęku. Pojednanie uwalnia od lęku i od agresji.
Pojednanie jest warunkiem prawdziwego ekumenizmu.

8. Co może zrobić każdy z nas?
Po pierwsze indywidualny rachunek sumienia - jaka jest moja postawa wobec relacji Polacy- "inni"? Czy pragnę pojednania? Czy hołubię mity narodowo-religijne o własnej wspaniałości i przewrotności "innych"? Czy gotów jestem wysłuchać, co inni zarzucają "Polakom-katolikom"?
Czy jestem gotów w miarę własnych możliwości prostować owe mity? Czy jestem gotów do dyskusji z tymi, którzy pomieszali owe mity z prawdą?
Czy modlę się w intencji historycznego pojednania?

9. Każdy z nas składa się na Kościół. I od tego, jaki będzie każdy z nas zależy, jaki będzie Kościół. Być może, by Kościół mógł inicjować historyczne pojednania, sam musi być wewnętrznie pojednany, nie zaś poróżniony i podzielony.

10. Pamiętajmy: Wszelkie podziały i poróżnienia zrodziły się z grzechu. Naprawienie ich, pojednanie - wiąże się z uzdrowieniem z grzechu. I ze skutków grzechu. Źródłem pojednania jest Chrystus.

Góra strony    Widzieć       Ocenić       Działać