Kazek Urbańczyk
Strona Zespołu Synodalnego

Społeczny wymiar pojednania

Materiały dyskusyjne na wrzesień 2000

Temat poprzedni       Spis treści       Temat następny
Powrót do strony katolickiej   Powrót do strony głównej
Chętnie poznam Twoje uwagi, napisz pod:   kazeku@poczta.onet.pl

Widzieć

Góra strony       Ocenić       Działać       Stopka strony

1. Bardzo nam, polskiemu społeczeństwu brak pojednania. Nagromadziło się wśród ludzi wiele poczucia krzywdy. Mimo pięknych mów o jedności narodu, o solidarności itp. nikt nikomu tak naprawdę nie przebaczył. Ciągle drzemie w społeczeństwie nienawiść.

2. Zaczyna się w rodzinach, gdzie wzajemne krzywdy pozostawiają okaleczenia duchowe, potem te zranienia odbijają się na dalszych działaniach osób - na stosunkach zawodowych, w polityce, w mediach. Rozmaite doznane upokorzenia odbijają się dalej i dalej. Odreagowywane są z opóźnieniem, poprzez agresję, nieraz poprzez grupy stosujące przemoc.

3. Ileż rzeczy skłóca społeczeństwo, poczynając od polityki, od odmiennego spojrzenia na problemy gospodarki, kultury czy wreszcie różnice wrażliwości religijnej. Co gorsza - na tym skłóceniu robi biznes swoje interesy, politycy walczą o wyborców, media o odbiorców i nieraz jeszcze wszelkie te skłócenia podsycają.
Czy można potem dziwić się wszelkim konfliktom pokoleń, "walkom klasowym", czy wojnom subkultur młodzieżowych lub agresji kibiców na stadionach?

4. I Kościół nie jest wolny od wewnętrznych konfliktów.
Także księża wynoszą z rodzin zadawnione krzywdy, które później rzutują na ich działalność duszpasterska. Bywa, że dołożą się do tego stosunki w seminariach, nieumiejętność kontaktów.
Często własne ambicje czy nieumiejętność kontaktów prowadzi do zadrażnień. Bywa, że rodzi się konflikt między parafianami a proboszczem traktującym parafię jak swoją własność prywatna, lekceważąc wniesiony trud i wkład finansowy parafian, bywa, że konflikt powstanie między dwiema grupami różnych ruchów działających w parafii, np. o możliwość korzystania z salki katechetycznej.
Smutne to, ale bywa, że Księża potrafią żywić długo urazy wobec siebie wzajemnie i wobec swego biskupa.

5. Charakterystyczne, że znak pokoju podczas Mszy św. natrafił na takie sprzeciwy, że ciągle są parafie, gdzie się go pomija, że wciąż zalecana jest forma skinienia głowa, ze słowami "pokój nam wszystkim". Bo w gruncie rzeczy wielu z nas wcale sobie tego pokoju nie życzy.
Ów opór przeciw znakowi pokoju w jakiejkolwiek formie bezpośredniego kontaktu z bliźnim, owe uwagi, że "podanie ręki byłoby fałszem", najdobitniej ilustrują, jak Kościołowi daleko do tego, by prawdziwie był wspólnota.

6. Te tłumione resentymenty, niechęci, nieraz strach powodują, że nasze chrześcijaństwo może osobom spoza Kościoła nie wydawać się autentyczne.

7. Wciąż częsta wśród aktywu katolickiego, zwłaszcza działaczy partyjnych, czy dziennikarzy, jest postawa skierowana na niszczenie oponenta. Złego trzeba wyeliminować, zniszczyć, nie uleczyć.
Ktoś obcy Kościołowi nie musi być mu wrogi, nawet jeśli propaguje inny system wartości. Może mimo tego być z Kościołem w stanie wzajemnego poszanowania i zrozumienia, w stanie pojednania.
Osoba niepojednana nieraz staje się jawnie wroga Kościołowi a gdy zyska możliwości i środki będzie z Kościołem walczyć.

8. Podobnie wszelkie społeczne niepojednania mogą w przyszłości stać się zarzewiem nawet wojny domowej, jak to ostatnio zdarzało się w wielu, zdawałoby się, spokojnych krajach.

Ocenić

Góra strony       Widzieć       Działać       Stopka strony

Bardzo szeroko problematykę pojednania i m.in. jej aspekt społeczny omawia Adhortacja apostolska Reconciliatio et Paenitentia.
Poniżej wybrane myśli:

1. Badawcze spojrzenie, jeżeli dość przenikliwe, docierając do samej istoty podziału odkrywa u ludzi dobrej woli i u prawdziwych chrześcijan wyraźne pragnienie, aby naprawić pęknięcia, zabliźnić rany i aby na wszystkich poziomach przywrócić zasadnicza jedność. Pragnienie takie wywołuje u wielu prawdziwa tęsknotę za pojednaniem, nawet jeżeli to wyrażenie nie jest używane. (z pktu 3)

2. To, że pojednanie mogłoby stać się doskonała dźwignia prawdziwej przemiany społeczeństwa, dla jednych jest niemal utopia, podczas gdy dla innych stanowi przedmiot mozolnych osiągnięć, a zatem cel, który przy poważnym zaangażowaniu myśli i czynów można osiągnąć. W każdym przypadku, dążenie do szczerego i trwałego pojednania jest niewątpliwie w naszym społeczeństwie czymś istotnym, jako odbicie niezłomnej woli pokoju; jest ono - choć brzmi to paradoksalnie - tak żywotne, jak groźne sa czynniki podziału. (z pktu 3)

3. Jednakże pojednanie nie może być mniej głębokie niż rozłam. Tęsknota za pojednaniem i ono samo będą w takiej mierze pełne i skuteczne, w jakiej zdołają uleczyć owa pierwotna ranę, będącą źródłem wszystkich innych, czyli grzech. (z pktu 3)

4. Kościół wie bowiem, że jemu w sposób szczególny została dana możliwość i powierzone posłannictwo ukazywania prawdziwego, głęboko religijnego znaczenia i pełnego wymiaru pojednania, oraz już przez to samo przyczyniania się do wyjaśnienia podstawowych kategorii jedności i pokoju.
Moi Poprzednicy nieustannie głosili pojednanie, zachęcali do pojednania każda cząstkę wspólnoty ludzkiej, w której dostrzegali rozdarcie i podział. (z pktu 4)

5. Oryginalność tego przepowiadania polega na tym, że według nauki Kościoła pojednanie jest ściśle połączone z nawróceniem serca: jest to konieczna droga do osiągnięcia porozumienia pomiędzy ludźmi. (z pktu 8)

6. Kościół chcac być sprawca pojednania, winien stawać się Kościołem pojednanym. W tym prostym i przejrzystym określeniu kryje się przekonanie, że Kościół dla głoszenia i coraz skuteczniejszego ukazywania światu wezwania, aby się pojednał, winien stawać się coraz bardziej wspólnota (choćby była jak «mała trzódka» pierwszych wieków) uczniów Chrystusowych, których jednoczy obowiązek nawracania się stale do Pana, i życia godnego nowych ludzi, w duchu i praktykowaniu pojednania. (z pktu 9)

7. Ludziom współczesnym, tak wrażliwym na konkretne świadectwo życia, Kościół winien dawać przykład pojednania przede wszystkim w swoim łonie; dlatego wszyscy musimy pracować nad uspokojeniem umysłów, zmniejszeniem napięć, przezwyciężeniem podziałów, uzdrowieniem ran zadawanych sobie niekiedy wzajemnie przez braci, gdy zaostrza się różnice stanowisk w dziedzinie spraw dyskusyjnych; szukać natomiast jedności w tym, co jest podstawowe dla wiary i życia chrześcijańskiego, w myśl starożytnej maksymy: In dubiis libertas, in necessaris unitas, in omnibus caritas. (z pktu 9)

8. Dialog stanowi dla Kościoła w pewnym sensie środek, a nade wszystko sposób wypełniania jego działalności w świecie współczesnym...
Dialog duszpasterski prowadzony w perspektywie pojednania jest także dzisiaj podstawowym obowiązkiem Kościoła w różnych środowiskach i na różnych poziomach. (z pktu 25)

Działać

Góra strony       Widzieć       Ocenić       Stopka strony

1. Wydaje się, że pojednanie społeczne powinno rozpocząć się w dwóch miejscach. W rodzinie i w Kościele. Pojednanie w domu, pojednanie na płaszczyźnie religijnej załatwi wiele rzeczy.
Nie są zdrowymi rodziny, gdzie nowe pokolenie dojrzewa z poczuciem krzywdy. Należy temu zapobiegać, a gdzie zapobiec się nie da - uzdrawiać zranienia wyniesione z rodzinnych domów.

2. Również i Kościół powinien leczyć owe zranienia, nie zaś stawać się miejscem, gdzie tworzą się dodatkowe. Może warto z tego punktu widzenia przyjrzeć się klerykom w seminariach, może powinni oni w ramach formacji przechodzić w seminarium uzdrowienie wewnętrzne?

3. Wszelkie spory, zawiści czy konflikty między ruchami kościelnymi są wręcz antyświadectwem. Podobnie wszelkie zatargi między ruchami a parafialnym duszpasterstwem. Wymaga to odpowiedzialności i dojrzałości od liderów i animatorów owych ruchów, a także od księży. Jest chyba większa potrzeba wzajemnych kontaktów pomiędzy ruchami, większego poznawania i szacunku dla swojej i cudzej specyfiki. Ruchy rozwijają się żywiołowo, ale może ktoś z episkopatu powinien wyjść z taka inicjatywa, albo gdy takie inicjatywy oddolnie się pojawiają - poprzeć je.

4. Znak pokoju przekazywany w czasie Mszy św. powinien być dowartościowany, jako zarazem znak pojednania. Trzeba to wciąż eksponować w nauczaniu kościelnym. Tłumaczyć, mówić, przypominać. Zwracać uwagę na wspólnotowy wymiar Mszy św. Nawet przeforsowanie podawania ręki nie będzie załatwieniem sprawy, gdyż i to można czynić bez przejęcia, czy nieszczerze.

5. Poza tym każdy z nas powinien zastanowić się, czy nie przyczynia się w jakimś stopniu do tego napięcia przez własne urazy, pamięci krzywd itp. Nawet jeśli zdaje się komuś, że tego nie ujawnia, daje to znać o sobie w tonie prowadzonych rozmów, czy nawet w reakcjach (lub niereagowaniu) na czyjeś wypowiedzi, czy obserwowane sytuacje.
Musimy umieć przebaczać, darować, nie żywić urazy. Musimy w takim duchu wychowywać nowe pokolenie.

6. Nie wiadomo czemu termin dialog, tak jak ongiś wszedł "w modę", tak teraz zdaje się wychodzić w Kościele z mody. A przecież dialog jest niezbędny na drodze do pojednania społecznego. Podczas dialogu trzeba umieć zdystansować się od problemu, odłożyć emocje na bok i wysłuchać drugiej strony, starając się zrozumieć jej stanowisko. Trzeba też umieć szczerze powiedzieć o swoim widzeniu problemów.
Ale nie osiągnie się pojednania w atmosferze wiecowania, zwierania szeregów, przestrzegania przed wrogiem, rzucania potępień na prawo i lewo. Bo kto mieczem wojuje od miecza ginie. Tym samym odpłaci Kościołowi strona przeciwna.

7. Nie będzie pojednania, jeśli nie staniemy wobec siebie w prawdzie. Ale powiedzenie prawdy nie oznacza wytaczania od razu publicznego oskarżenia. Najpierw trzeba ją powiedzieć bezpośrednio, w cztery oczy.
Ale jak ją powiedzieć, by druga strona mogła ją przyjąć? Zwrócenie komuś uwagi nie jest wcale łatwe. Może zbyt mało uwagi przywiązujemy do modlitwy, która powinna takie rozmowy poprzedzić?

8. Czy, a jeśli tak, to w jaki sposób można pojednać się z człowiekiem, który świadomie wybiera zło? Czy jednak są tacy ludzie, w których nie ocalała ani odrobina dobra, do której by można zaapelować? Czy nie zbyt łatwo innym przypisujemy zła wolę, czasem może być to głupota, brak wyobraźni, nieświadomość, lub wspomniane już urazy.

9. Zmiany jakie zaszły w ciągu ostatnich lat, w wielu przypadkach mają skutki negatywne. Zaczyna być atrakcyjna postawa drapieżności. Jak przeciwstawić temu postawę pojednania? Skąd brać wzorce tej postawy? Skąd przykłady? Zwłaszcza w kontekście wychowywania do pojednania.

10. Jedną z dróg do pojednania jest współpraca. Trzeba tworzyć jak najszersze pole współpracy, trzeba się włączać do wszelkich inicjatyw, którym przyświeca dobro, zamiast obrażać się na "konkurencję". Podczas współpracy zaczynamy siebie nawzajem doceniać, szanować, dostrzegać wzajemnie w sobie dobro, a potem i lepiej rozumieć.

Góra strony    Widzieć       Ocenić       Działać