Chętnie poznam Twoje uwagi, napisz pod: kazeku@poczta.onet.pl |
Góra strony Ocenić Działać Stopka strony
1. Czy można o nas, Polakach, katolikach, powiedzieć, że
jesteśmy pojednani? Jako Polacy z innymi narodami? Jako katolicy
z innymi religiami? Jako Polacy pomiędzy sobą?
Czy każdy z nas, jako człowiek, jest pojednany z innymi? ze
swoją rodziną, bliskimi, sąsiadami?
2. W mediach raz po raz ktoś zarzuca nam to ksenofobię, to antysemityzm. Jedni te zjawiska dostrzegają, inni im zaprzeczają, jednak reakcja i jednych, i drugich uzmysławia, że z pojednaniem nie wszystko jest w porządku.
3. Jest wiele podziałów, i to właśnie w środowisku
katolickim. Czemu?
W pierwszym rzędzie podzieliła nas polityka i to aż do utraty
zdrowego rozsądku. Jedni katoliccy politycy okazują drugim
publicznie nieufność, podejrzliwość i posądzenia o najgorsze
intencje.
Dzieli nas ocena sytuacji w Kościele, jej źródeł i
koniecznych przeciwdziałań.
Bywa tak, że w perspektywie zagrożenia następuje zwarcie
szeregów, pojednanie, ale potem, gdy nic nie grozi, zaczynają
się kłótnie od początku.
Czy tak być musi?
4. Wstępem do pojednania jest przebaczenie. Ale gdy mówi
się o wzajemnym przebaczeniu win, zaraz pojawia się pytanie,
która ze stron ma przebaczyć pierwsza. Padają głosy, że
warunkiem przebaczenie jest uznanie winy i okazanie przez winnego
skruchy. A często żąda się, by zrobiła to tylko druga
strona, nie my - my przecież jesteśmy bez winy.
Czy nie ma w nas podobieństwa do faryzeuszy, którzy Jezusowi
przyprowadzili jawnogrzesznicę domagając się wyroku? Co nam
napisałby On palcem w prochu?
5. Nauczanie Ojca św. w związku z Rokiem Jubileuszowym, jego
gesty, publiczne wyznanie grzechów Kościoła, a także podobne
gesty ze strony biskupów, nawet proboszczów - wszystko to
prowadzi do jednego celu: by ludzie wierzący pojednali, by
wszyscy w Kościele zrozumieli, że stanowią jedno. Ta postawa,
te gesty wymagają od człowieka zajęcia stanowiska. Stawiają
wobec pytania: A ty co?
Czy bierzemy stamtąd przykład dla siebie? Czy gotowi jesteśmy
uznać nasze winy? Przebaczyć i wyciągnąć rękę do
pojednania? A może jedynie zachwycamy się postawą papieża, z
po cichu uważamy, że nas to nie dotyczy? A może wręcz
gorszymy się: Czemu to ciągle my mamy przepraszać i bić się
w piersi? Czy słów Ojca świętego nie wpuszczamy jednym uchem
i wypuszczamy drugim? Czy wstrzymawszy się od jakiejkolwiek
refleksji nie odkładamy ich ad acta?
6. Czy chcemy się pojednać? W wielu wypadkach wymaga to
wielkiego heroizmu. Zdawałoby się, zbyt wielkiego. Podczas
białego marszu przeciw przemocy, okazało się, że rodziny
ofiar nie chcą wcale mordercom przebaczać. Powiedzieli to
publicznie, w obecności kard. Macharskiego, ku konsternacji
organizatorów.
Z wywiadów dowiadujemy się, że podobnie nie chcą pijanym
kierowcom przebaczyć rodziny ofiar wypadków drogowych.
A jednak są tacy, co potrafią zdobyć się na ów heroiczny
gest. Piosenkarka Eleni potrafiła przebaczyć mordercy swej
córki, udać się do jego matki ze słowami pojednania.
7. Gdybyśmy szerzej oczy otwierali, dostrzeglibyśmy nieraz więcej przykładów wśród rodziny, czy znajomych - osoby które bez rozgłosu znoszą cierpliwie krzywdy, zapominają o urazach, pamiętają drugim przede wszystkim to co dobre, zawsze gotowi do zgody, do pojednania. Wprawdzie w Polsce, mimo 90% katolików de nomine, procent ludzi głęboko religijnych jest niski, ale jednak dostrzegalny!
8. Czy chcemy się pojednać? Bo najpierw trzeba chcieć pojednania, a potem może do niego dojść. Co nam jest potrzebne, by można się było z drugim pojednać?
Góra strony Widzieć Działać Stopka strony
1. Wśród uczynków miłosiernych co do duszy, Kościół wymienia:
2. Wśród 8 błogosławieństw jest Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. (Mt 5,9)
3. Przypowieść o nielitościwym dłużniku (Mt 18,23-35) ma wymowę jednoznaczną, podobnie jak napomnienie: Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz. (Mt 5,23-26)
4. W Ojcze Nasz Jezus nauczył nas modlić się: ...i odpuść nam nasze winy, jako i my od puszczamy naszym winowajcom... Katechizm opatruje to komentarzem: ...
KKK = Katechizm Kościoła Katolickiego
Góra strony Widzieć Ocenić Stopka strony
1. Nienawiść niszczy i to nie tylko znienawidzonego wroga, ale nieraz bardziej tego, kto nienawidzi. Mówi dawne przysłowie: Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.
2. Warunkiem pojednania jest przebaczenie. Jeśli trudno zdobyć się na przebaczenie, zdobądźmy się na jego dopuszczalność, dopuśćmy do siebie myśl, że jest ono możliwe. Niech nikt nie mówi: "Nigdy nie przebaczę".
3. Drogą do pojednania jest dialog. Dialog zawierający
wysłuchanie racji drugiej strony, jej punktu widzenia. Próba
zrozumienia przeciwnego stanowiska. Bez tego można wprawdzie
komuś wybaczyć, ale bez zrozumienia do pojednania raczej nie
dojdzie.
Często czyjeś reakcje i w następstwie czyjeś winy wynikają z
niezrozumienia, bywa, że czyjeś zachowanie, które ktoś inny
odbiera jako agresję, wynika ze słabości, "dołowania" psychicznego.
4. W dialogu musi być miejsce na poruszenie tego, co łączy
i tego, co dzieli. Trafia się postawa: "Nie mówmy o tym,
co dzieli, a o tym, co łączy". Ale równie często spotyka
się to z repliką: "udawanie, że nic nie dzieli, to
kłamstwo."
Można wołać "bratajmy się", "kochajmy
się", "pojednajmy się" ale rozgraniczanie dobra
i zła, niezacieranie granic jest także potrzebne .
Nie można liczyć jednak, że drugi uzna wszystkie nasze racje.
Nieraz, w imię miłości, trzeba z roztrząsania pewnych
drobiazgów zrezygnować, o pewnych sprawach zapomnieć, na
jeszcze inne machnąć ręką.
5. Czy naprawdę chcemy pojednania? czy może jedynie
upokorzenia drugiej strony?
To w polityce dąży się do totalnego zwycięstwa, przyznania
racji jednej, "słusznej" (czyli naszej) stronie, ale
najczęściej to prowadzi do dalszych nieszczęść.
Konieczne jest zostawienie drugiej stronie jakiejś szansy na
ocalenie z honorem przynajmniej, bez upokorzenia, totalnej
kapitulacji. Szczególnie w takiej sytuacji, jeśli wiadomo, że
druga strona jest słabsza i musi się poddać.
Wielu katolików oburza się na kompromisy: "Jaki może
być kompromis prawdy z kłamstwem?" "Kompromis to
zdrada prawdy". A może to tylko zdrada pewności własnego
monopolu na prawdę? Może tylko zdrada przekonania o własnej
bezgrzeszności? Odstępstwo od własnej pychy?
6. Potrzebne też jest zrozumienie błędu lub winy po własnej stronie. Nie można siebie uważać za będącego absolutnie bez winy. Jeśli będziemy mieć nastawienie, że wina całkowicie leży po drugiej stronie, nigdy nie dojdzie do pojednania.
7. Szczególna jest może sytuacja ofiar zawinionych wypadków
drogowych, czy przypadkowych morderstw. Tu rzeczywiście trudno
mówić o winie obu stron. Strona poszkodowana może jedynie
wspomnieć na Chrystusa - również niewinnego, a zamęczonego i
zabitego. Niełatwo poczuć się do wspólnoty z Nim w takiej
sytuacji. Ale czy nie mamy się za Jego uczniów? Jego
naśladowców?
Ale nie wymagajmy od innych czegoś, na co sami nie zdobyliśmy
się (bo nie było np. potrzeby).
8. Powyższe uwagi w jakimś stopniu dotyczą również kwestii ekumenicznych i pojednania pomiędzy Kościołami. Jest coś, co nazwać można historią rozstania. Zaszło w tej historii wiele rzeczy, efekcie po obu stronach pozostało poczucie krzywdy i przekonania o własnej racji.
9. Pojednanie z człowiekiem ma związek z pojednaniem się z
Bogiem. Pojednanie z Bogiem umożliwia pojednanie z człowiekiem.
Nie jest to jednak bezwzględny warunek. Inaczej czy byłoby
możliwe pojednanie wierzącego z niewierzącym?
Natomiast przeciwnie, pojednanie z człowiekiem lub przynajmniej
gotowość do takiego pojednania jest warunkiem pojednania się z
Bogiem
Kto trwa w zapiekłej niechęci - nie może szczerze odmówić
Ojcze Nasz. Każdy, kto je szczerze odmawia nie może z nikim
być skłócony. Wierzącemu jest, a w każdym razie powinno być
łatwiej wyciągnąć rękę na pojednanie.
10. Czy dostrzegamy we Mszy św. element pojednania z braćmi?
Czy może wolelibyśmy, by nie było w niej przekazywania sobie
znaku pokoju, lub było ono jak najbardziej zdawkowe i
niezobowiązujące?
Może w Roku Wielkiego Jubileuszu coś z gestów i słów Ojca
świętego, czy biskupów idących wślad za nim jednak w nas
pozostanie?
11. Nasze społeczeństwo bywa jakby celowo skłócane.
Niektórzy mówią, że widać ktoś ma w tym interes.
Być może tak jest w istocie, bo gdyby np. pojednała się
prawica z lewicą, czy wypadałoby krzyczeć "precz z
komuną?"
Ale czy my mamy w tym interes? Czy chcemy pojednania? Czemu
pozwalamy się skłócać?
por. Pojednanie z Bogiem