Kazek Urbańczyk - Strona rodzinna

Wiadomości rodzinne - lipiec-grudzień 2000:

Poprzednie wiadomości rodzinne | Następne wiadomości rodzinne | Powrót do strony rodzinnej | Powrót do strony głównej
na dół strony
  1. Pożegnanie z Łańcutem z wielkim bólem trzeba było rozstać się z rodzinnym domem Bożeny w Łańcucie.
  2. Lato poza tym głównie minęło nam w Zielonkach. Z wyjatkiem krotkiego, sierpniowego pobytu w Kościelisku, o czym osobno.
  3. Z opuszczeniem domu w Łańcucie łączy się pytanie, co z biblioteką po ojcu Bożeny?
  4. To były piękne dni... czyli gdzie byłem, wziąłem udział... (Złaz na Leskowiec)

1.

Po smierci mamy Bożeny stanęło przed nami pytanie:
Co zrobić z domem w Łańcucie?

Nie przeprowadzimy się do Łańcuta tylko po to, by w nim mieszkać. A przez ostatnie lata coraz więcej rzeczy w nim dopraszalo się o remont.

Nie ulegało wątpliwości, że jeśli dom będzie stał pusty, rychlo pójdzie w ruinę. Trzeba więc sprzedać. Pewną pociechą pozostaje, że nabyła go rodzina.

Żegnamy się więc z rodzinnym domem Bożeny.

Żegnamy się z ogrodem.

 


Ogród był wspaniały, choć w dużym stopniu zaniedbany.

Było się czym cieszyć.

Tu można było palić ognisko, rozbić namiot... (por. Wakacje 1997)

 
 

Wprawdzie stary sad mało rodził, a pod drzewami rozrosły się maliny,
jednak liczne krzewy porzeczkowe, gdy przychodził lipiec, uginały się pod owocami.
Miliśmy wtedy używanie.

na górę strony

2.

Poza tym kolejne lato upłynęło nam w Zielonkach.
Odbyliśmy trochę spacerów po okolicach Krakowa.
W sierpniu zdobyliśmy się na 2 tygodnie
w Kościelisku
.

 

Puszkowi to dobrze.....

na górę strony

3.

Opuszczając dom w Łańcucie musieliśmy zdecydować, co z biblioteką po ojcu Bożeny.
Zbieranie wartościowych książek było pasją jego życia, pozbyć się tych książek -
po prostu szkoda.

Większość przewieźliśmy do Zielonek, choć i tu nie mamy na nie miejsca.
Część została u sąsiadów w Łańcucie.

Część nawet chcielibyśmy sprzedać, ale komu dziś książki potrzebne? Kto by je kupił?

na górę strony

4.

To były piękne dni... czyli wziąłem udział w...

21/22 października 2000
odbył się nocny złaz na Leskowiec.

Który to już raz?

Tradycja owych jesiennych złazów ma już parędziesiąt lat.

Od jakiegoś czasu przed wyruszeniem na Leskowiec
gromadzimy się w Gorzeniu, w dworku-muzeum
Emila Zegadłowicza.

 

 

Jest to dobra okazja, by zwiedzić muzeum,
po którym oprowadza ridzina poety.

Wokół dworku jest też piękny park.

Potem odbywa się wieczór z pieśni i poezji
Z humorem prowadzony przez organizatorów
"Czwartków turystycznych
w Ogrodzie Botanicznym"
w Krakowie.

Jest wesoło !

A i na Leskowcu, nocą, przy ognisku
dopisuje humor.

Śpiewy ciągną się kilka godzin.

A tego roku nieoczekiwanie pojawiła
się grupa GOPRowców
ze skrzynką piwa...

 

na górę strony
Poprzednie wiadomości rodzinne | Następne wiadomości rodzinne | Powrót do strony rodzinnej | Powrót do strony głównej