Kazek Urbańczyk
Wspomnienia i listy z Holandii

Rozdział poprzedni          Spis treści           Rozdział następny
Powrót do strony głównej
Stopka strony

6. Specyficzny jest ten Kościół w Holandii

Z listów:

c.d. 25 maja 1986

Specyficzny jest ten kościół holenderski. Czasem tak inny, że myślę - co łączy go z Kościołem Powszechnym, poza literkami R.-K.? Sukcesja apostolska duchowieństwa? że lubią od czasu do czasu śpiewy gregoriańskie? że organizują pielgrzymki do Lourdes, Rzymu a nawet Częstochowy? że ksiądz do mszy ubiera szaty liturgiczne? że raz na jakiś czas wspomną imię papieża w modlitwie eucharystycznej (nie zawsze, nie zawsze, mają tu z 15 modlitw w formularzu, a wiele układają ekstra na różne okazje). Poza mszą św. kościół zamknięty na cztery spusty. W tygodniu - msze święte wieczór we wtorek i czwartek oraz sobotę (która jest już jako niedzielna) oraz w piątek rano. Czasem jakoś dodatkowo w środę, gdy ktoś specjalnie zamówi. Żadnych pierwszych piątków czy nabożeństw majowych. Żadnych konfesjonałów! Ciekawe, czy tu jeszcze chodzą do spowiedzi i w jaki sposób. Zapewne organizuje się nabożeństwa pokutne raz na jakiś czas, ale z ogłoszeń po holendersku ciężko cokolwiek wyrozumieć. Do komunii św. przystępuje 99.8 % obecnych. Za porządkiem, jak siedzą. Może 5 osób na cały kościół zostaje. Nie widziałem tu dotąd ani jednej podobizny papieża, ani też żadnej jego książki. Muszę jeszcze staranniej się przyjrzeć, czy teksty encyklik gdzieś się kurzem nie pokrywają.

Ze wspomnień:

Pojawili się w Alkmaarze koledzy z Krakowa, na parotygodniowe pobyty w ramach współpracy naukowo-badawczej. Współpraca ta ciągnie się już wiele lat, jest to też któraś z kolei ich wizyta, wiedzą więc na temat Holandii i Kościoła znacznie więcej ode mnie. Składam też z żoną wizytę domową memu szefowi. On z rodziną, to Holenderski Kościół Reformowany. W niedzielę i święta śpiewa w chórze kościelnym. Brak tych chórów w Polsce, to nasza dziwna narodowa specyfika. W ogóle kultura muzyczna i śpiew są tu w większej niż u nas cenie. Pamiętam też, że udział w chórze jest w Polsce większym niż tu obciążeniem, bo chórów mało, jak już jakiś jest, to śpiewać musi co niedziela, jego członkowie mają więc skutecznie zablokowany czas wolny. W Holandii z 70 % wiernych w jakimś chórze śpiewa, są one bardziej "masowe" i wymieniają się.

Za najwyższą cnotę Holendrzy uważają tolerancję. Jest ktoś inny - a niech sobie taki będzie. Nie należy nikogo nawracać, napominać, przekonywać - jedynie własnym przykładem odmiennego postępowania. Chyba, że coś go zaintryguje i sam zapyta.

Wtedy - owszem.

Patrząc na szyldy restauracji, ma się wrażenie, że Holendrzy zatracili swą tożsamość narodową. Wszystko azjatyckie. Najczęściej chińsko-indyjskie czy indonezyjskie. Chyba okres kolonialny tak ich odmienił, że wciąż "snobują się" na kolonialność.

Tradycyjny typ Holendra, o ile w ogóle istniał faktycznie, też jest już nieczęsty. Na ten mały kraj spłynęła ogromna rzesza uchodźców z kolonii i wtopiła się weń. W kościele widać to zwłaszcza po dzieciach. Jedna czwarta to "kolorowi" lub z widoczną domieszką ich krwi. Taka różnorodna gromadka dzieci wygląda pięknie. Znacznie piękniej niż "bezbarwna" gromadka dzieci w Polsce.

Azjaci, nawet jeśli nie zasymilowali się kulturalnie, zasymilowali się stylem życia. Domy chińskie, dajackie czy hinduskie mają lśniące szyby, przez które widać wszystko na wylot, pięknie utrzymane ogródki, tak jak domy holenderskie. Jedynie Żydzi, a zwłaszcza Arabowie tworzą oazy brudu i nieporządku, że patrząc na to mimo woli można stać się antysemitą.

Ta tolerancja i aprobata różnorodności znajduje swe odbicie w Kościele. W niejednolitym rasowo i kulturalnie społeczeństwie nie jest możliwe, czy raczej nie jest wskazane, ujednolicanie liturgii, zachowań religijnych itd. Stąd episkopat nie narzuca odgórnie, jak w Polsce, co jak ma być. Decydują o tym parafie. I co parafia to inne obyczaje.

Góra strony

Rozdział poprzedni          Spis treści           Rozdział następny
Powrót do strony głównej