Kazek Urbańczyk
Wspomnienia i listy z Holandii

Rozdział poprzedni          Spis treści           Rozdział następny
Powrót do strony głównej

Stopka strony

22. Nasz Kochany Pan na Strychu

Ze wspomnień:

Jak wyglądała sytuacja katolików, gdy po okresie wojen religijnych zatryumfowała protestancka wolność i tolerancja religijna? W wykazie muzeów Amsterdamu znalazłem i takie - tajny kościół katolicki z XVII-XIX w. Zakaz publicznego wyznawania wiary katolickiej obejmował zakaz odprawiania mszy świętych. Katolicy z konieczności nie mogąc odprawiać ich oficjalnie, odprawiali je konspiracyjnie. Taki konspiracyjny kościół musiał udawać, że jest porządnym domem kupieckim, nie mającym nic wspólnego z zakazanym kultem religijnym. Dolne piętra, na pokaz, demonstrowały ową kupiecką porządność. Salony, magazyny, kuchnie itd. Wyżej były mieszkania, m.in. mieszkanie księdza, gdzie funkcjonował trochę tylko zakamuflowany konfesjonał, kaplica zaś mieściła się na strychu. Początkowo strychy-kaplice były bez wystroju. Ale jak protestantyzm i niepodległość Niderlandów umacniały się, surowość egzekwowania zakazu malała. Zaczęto przez palce patrzeć na katolików-konspiratorów. Co to komu szkodzi, niech sobie te swoje msze odprawiają, byle po kryjomu. Kościelne przeznaczenie budynku stawało się tajemnicą poliszynela. Można więc było się mniej obawiać i kaplice-strychy zaczęły stopniowo nabierać wyglądu kościelnego. Ławki, ołtarze, organy, obrazy...

A tymczasem protestantyzm, rozbity i podzielony, nie wytrzymywał konkurencji ze zwartym, rosnącym liczebnie katolicyzmem. Msze stały się jawne. Strychy nadbudowywano, kaplice stały się dwupoziomowe, czy dwupiętrowe, a w końcu zakazy zostały uchylone i katolicy zaczęli budować normalne kościoły, a nawet odzyskiwać stare. Te na strychach stały się zbędne i znikły.

Jeden z ostatnich, funkcjonujący bodaj do początków naszego wieku, to amsterdamski Ons' Lieve Heer op Solder, co znaczy Nasz Kochany Pan na Strychu2), przy Oudezijds Voorburgwal 40, został zachowany jako Muzeum Amstelkring. Zachował się, rzecz jasna, stan końcowy kościoła-strychu, ale łatwo można wyrobić sobie zdanie o jego wyglądzie pierwotnym, kiedy wszystkie elementy o funkcji liturgicznej musiały dać się łatwo i szybko zamaskować. W muzealnym kiosku z pamiątkami, gdy dowiedziano się, że jesteśmy z Polski, odmawiają przyjęcia pieniędzy, za zakupione tam widokówki.

Wychodzimy w zimny mglisto-deszczowy dzień. Pogoda typowo holenderska. Ulice wymarłe przed południem. W otaczających domach, w każdym oknie nagie panienki reklamują swe usługi. Cóż, jak wolność to wolność.


2) Warto przy okazji zwrócić uwagę na różnicę między tutejszą i polską pobożnością. W Polsce nie spotka się kościoła pod podobnym wezwaniem. Zamiast Nasz Kochany używa się Najświętszy. Byłby więc kościół pod wezwaniem Najświętszego Pana. Także w miejsce strychu znaleziono by odpowiednio dostojny wyraz. Podobnie zamiast naszego NMP, czyli Najświętsza Maria Panna, Holendrzy mają OLV - Ons' Lieve Vrouw czyli Nasza Kochana Pani. Polska mariologia uznała by taki tytuł zapewne za dyplomatyczny nietakt względem Królowej.

Góra strony

Rozdział poprzedni          Spis treści           Rozdział następny
Powrót do strony głównej