Strona Astrologiczna Kazka Urbańczyka

Powrót do strony głównej
Powrót do strony astrologicznej K.U.
Na dół strony

Astrologia a sceptycyzm

Jeden z mych znajomych wyraził kiedyś zdziwienie: dlaczego ja, obdarzony tak sceptycznym umysłem, nie traktuję astrologii jako totalnej bzdury, jako totalnego nieporozumienia, jako czegoś pozbawionego jakichkolwiek podstaw naukowych, a jeśli już czasem potwierdzającym się, to nie dzięki prawdziwości reguł astrologicznych, ale dzięki efektom paranormalnym lub siłom okultystycznym?

Jak to wyjaśnić?

Otóż nie odrzucam z góry i totalnie astrologii właśnie dlatego, że z natury jestem sceptykiem. I to sceptykiem dociekliwym.

Pierwszy analizowany przeze mnie horoskop dotyczył małego dziecka. Można powiedzieć o nim cokolwiek, wszystko niesprawdzalne. Jednak czasem, na podstawie horoskopu dziecka można coś powiedzieć o jego rodzicach. I właśnie to, co powiedziałem, okazało się zaskakująco trafne, chociaż właśnie tego "nie powinienem, ani nie mogłem wiedzieć". Mógł to co prawda być przypadek, jego prawdopodobieństwo oceniłem na ok. 18%.
Kiedyś jeden z szefów mnie prosił o horoskop. Gdy analizowałem go, wydawało mi się, że horoskop nienajlepiej pasuje. Jednakże szef ocenił jego zgodność na 70%. A co dziwniejsze, potwierdził to, co mnie wydawało się mało zgodne (jak się słabo zna ludzi!) a zakwestionował całkiem inne elementy. Gdy zrobiłem szczegółowe zestawienie, co według niego się zgadza, a co nie, okazało się, że wszystko, co się nie zgadza, wynikało z horoskopowych pozycji planet. Czy to przypadek? Spytałem szefa, czy jest pewien godziny urodzenia. Powiedział, że sprawdzi i okazało się, że godzinę pomylił.
Kiedyś, również dawno temu, zdarzyło się, że dane do radiksu wypisałem z niewłaściwego tomu efemeryd. Potem dziwiłem się, czemu nic mi nie pasuje, aż dojechałem do Urana i Neptuna i stwierdziłem, że są nie w tym miejscu nieba i tak doszedłem swej omyłki. Mógłbym opisać takich historii więcej.

A więc mnie się nie zdarza, jak to opisują w Recent Advances in Natal Astrology, że z fałszywego horoskopu otrzymują trafne wnioski. Nie jest też tak, że horoskopy zawsze i w 100% mi się zgadzają. Nie zawsze i nie wszystko się zgadza.
Jednakże tego, co się zgadza, jest zastanawiająco wiele.

Znów pytam się, czy to przypadek?

Wyobraźmy sobie kogoś, kto rzuca monetą i zaczyna mu stale wypadać reszka. Wypadła np. 100 razy pod rząd. Może to być przypadek. W końcu wyrzucenie 100 razy pod rząd reszki jest równie prawdopodobne, jak wyrzucenie jakiejkolwiek innej kombinacji, np. na przemian reszka-orzeł-reszka-orzeł- itd.
Jeden więc powie: to przypadek.
Być może znajdzie się ktoś inny, kto powie, że rzutem monety kieruje "siła nieczysta" i osoba wierząca powinna się powstrzymać o rzucania monetą.

Jak powinien zachować się sceptyk? sceptyk dociekliwy?
Zignorować fakt?
Raczej nie.
Rasowy sceptyk powie, że nie ma pojęcia, co jest, ale na wszelki wypadek warto szczegółowiej zbadać monetę i upewnić się, czy na pewno jest "losowa". A może ma jakiś defekt w strukturze, który "sprzyja" wypadaniu reszki?

Podobnie patrzę na astrologię. Nie wykluczam a priori, że wszystkie zaobserwowane przeze mnie zgodności horoskopów mogą się okazać przypadkiem. Wpływ siły nieczystej każe mi wykluczyć brzytwa Ockhama. Wolę najpierw sprawdzić, czy faktycznie za astrologią nie kryje się jakaś obiektywna rzeczywistość przeoczona przez oficjalną naukę.

I dlatego interesuję się astrologią.

Ale dlatego też uważam, że astrologią powinni się zajmować przede wszystkim sceptycy. Sceptycy dociekliwi. Sceptycy obdarzeni wrodzoną ciekawością.


Powrót do strony głównej
Powrót do strony astrologicznej K.U.
Powrót na górę strony