Strona Astrologiczna Kazka Urbańczyka

Powrót do strony głównej
Powrót do strony astrologicznej K.U.
Powrót do strony katolickiej K.U.
Na dół strony

Astrologia a wiara katolicka

Ostrzeżenie: Tekst jest dyskusyjny, w części może być uważany za polemizujący ze stanowiskiem Kościoła.

Wstęp

Nieraz księża lub aktywni wierzący świeccy twierdzą, że Kościół Katolicki zdecydowanie potępił astrologię. Powołują się na wypowiedzi papieży i teologów.

Są i głosy przeciwne, zwykle od strony astrologów, że potępienia te nie mają charakteru obowiązującego, że wielu papieży i teologów zajmowało się astrologią i wyrażało o niej z aprobatą.

Przeciętny człowiek nie ma szans, by dociec, kto ma tu rację, bo nie wiadomo, czego tak naprawdę dotyczyły potępienia: astrologii czy pogańskiego kultu planet lub związanych z planetami bóstw pogańskich, czy może przypisywanego astrologii determinizmu odmawiającego ludziom wolnej woli, czy okultyzmu kryjącego się u źródeł astrologii, czy wreszcie magii i wróżbiarstwa, którymi zajmowało się równolegle wielu astrologów i które siłą rzeczy są kojarzone z astrologią. Tak samo nie można wierzyć opiniom pozytywnym, bo też nie wiadomo, co za tam za słowem astrologia się kryje. W swoim czasie terminy "astrologia" i "astronomia" stosowano zamiennie (stąd np. spory, czy Kopernik robił horoskopy).

A Katechizm Kościoła Katolickiego, pkt 2116? - ktoś spyta.

Należy odrzucić wszelkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem - połączonym z miłującą bojaźnią - które należą się jedynie Bogu.

Na to astrolog może powiedzieć: A cóż poważna astrologia ma wspólnego z wróżbiarstwem i magią? Nie ma w niej ani odwoływania się do Szatana, czy demonów, ani przywoływania zmarłych, ani rzekomego (czy zamierzonego) odsłaniania przyszłości. Nie ma też chęci panowania nad czasem, historią czy ludźmi, nie mówiąc o pragnieniu zjednania sobie ukrytych mocy.
Odrzucenie katechizmowe dotyczy pewnej wypaczonej formy astrologii do której rzetelni astrolodzy sami odnoszą się ze wstrętem.

W listopadzie 1993, w kościelnym Radiu Mariackim była dyskusja na temat astrologii. Brali w niej udział, o ile dobrze dosłyszałem nazwiska, O. Stanisław Obirek, jezuita, v-dyr WAM i Andrzej Jamróz, astrolog, z zawodu reżyser teatralny. Obaj od lat zaprzyjaźnieni ze sobą. Niestety, i oni obaj mało nadają się na ekspertów od astrologii. Pan Jamróz - sympatyczny, zdaje się uprawiać odmianę astrologii humanistycznej w stylu L. Weresa (Homo Zodiacus, Mandala Życia). Nie ujawnił, na ile zna klasyczną astrologię i jej krytykę ze strony astrologów, na ile zna próby podejmowane przez Stowarzyszenie Astrologów w Poznaniu. (Problemy Astrologii).

W pewnym momencie jeden z telefonujących słuchaczy wprost zapytał:
- Co tu robi ksiądz katolicki i dlaczego nie zajmuje jednoznacznego (w domyśle: potępiającego) stanowiska?
O. Obirek odparł:
- Od Soboru Watykańskiegi II, Kościół stara się w takich sprawach być raczej wyrozumiały niż potępiający. Jak długo ktoś astrologię traktuje jako zabawę, nie ma w tym nic, z czego należałoby się spowiadać.

Czy Kościół zabrania lania wosku na wodę podczas Andrzejków? Nie słyszałem. A przecież to jak najbardziej wróżby.

No tak, ale jeśli astrologię traktuje nie jako dobrą zabawę, ale bardziej serio, to co?

Można na ten temat znaleźć wiele wypowiedzi w Internecie, ale wszystko to wydaje mi się mało zadowalające.

Nie wypowiadam się tutaj w imieniu Kościoła, ale zdrowego rozsądku. Z jednej strony stosunkowo dobrze poznałem astrologię i co nieco się nią zajmowałem, z drugiej jestem człowiekiem religijnym, aprobującym nauczanie Kościoła.

Chcę tu zwrócić uwagę na kilka najważniejszych elementów:

  • Kościół (tak mi się wydaje) nie ma podstaw, by potępiać astrologię generalnie. Astrologia to nie tylko horoskopy, pewne elementy astrologii weszły do nauki i kultury (fakt występowania czterech pór roku jest astrologiczny),
  • Kościół nie może być obojętny, jeśli astrologia prowadzi do apostazji, np. pewne amerykańskie stowarzyszenie astrologów ogłosiło się sektą religijną (Church of Light),
  • nawet w astrologii horoskopowej jest "coś", ale niekoniecznie dlatego, że sama astrologia jest prawdziwa, horoskopy, jakich wiele opracowałem, interpretowane sztywno wg. podręcznika zgadzają mi się słabiej niż interpretowane chaotycznie, na intuicję, różne podręczniki astrologii są zresztą wzajemnie sprzeczne,
  • być może interpretacja horoskopu w rzeczywistości wiąże się ze specjalnymi paranormalnymi zdolnościami astrologa,
  • należy liczyć się z tym, że my mówimy jedno, a słuchający słyszy co innego i inaczej może rozumieć to niż my, bardzo łatwo astrolog może narobić wiele złego, porady astrologiczne wymagają wielkiej ostrożności i odpowiedzialności,
  • jest gdzieś granica między niewinną astrologią a apostazją, tej granicy katolikowi nie wolno przekraczać
  • Co to jest astrologia

    Najogólniejsza definicja astrologii mówi, że zajmuje się ona korelacjami między zjawiskami poza Ziemią a zjawiskami na Ziemi. Nie wszyscy się pewnie z tym zgodzą.

    12-tomowa Wielka Encyklopedia Powszechna PWN, w I tomie, wydanym w 1962 roku podaje:

  • Astrologia - pseudonauka badająca wpływ ciał niebieskich i ich położeń na zjawiska ziemskie, zwłaszcza związane z życiem człowieka (horoskop). Astrologię uprawiano w starożytności, głównie w Asyrii, Babilonie, Egipcie, Grecji. W Europie rozwinęła się w średniowieczu. Znaczenie Astrologii upadło wraz z rozwoje nowoczesnej astronomii.
  • Późniejsza 4-tomowa Encyklopedia Powszechna PWN jest nieco łagodniejsza:

  • Astrologia - nazwa określająca rozwijaną w starożytności i średniowieczu dziedzinę astronomii obejmującą poszukiwania wpływu położeń ciał niebieskich na zjawiska ziemskie, zwłaszcza związane z losami człowieka, oraz sztuka przepowiadania przyszłości na podstawie konfiguracji ciał niebieskich (p. horoskop). Mimo niewłaściwego zasadniczego kierunku badań, astrologowie przyczynili się do rozwoju astronomii, dzięki wykonywaniu wielu dokładnych i długich ciągów obserwacji ciał niebieskich.
  • Horoskop - opis konfiguracji ciał niebieskich stanowiący podstawę przepowiedni astrologicznej.
  • Należy zauważyć, że definicje nie są o tyle słuszne, że usiłują przedstawić astrologię jako coś historycznego, co było i minęło, co miało w świecie charakter lokalny i efemeryczny. Tymczasem systemy astrologiczne rozwijały się niemal we wszystkich cywilizacjach i to niezależnie. M in. w Babilonii, Grecji i Rzymie, w Indiach, Chinach, Tybecie, u Azteków, Majów, Galijskich druidów. I w kręgu cywilizacji europejskiej astrologia żyje współcześnie. Upadek XVIII-XIX wieku okazał się jedynie częściowy i przejściowy. Dziś na Zachodzie działają całe uniwersytety astrologiczne, niektóre całkiem szarlatańskie, niektóre bardziej poważne, nadają stopnie naukowe. Pewne elementy astrologii weszły na trwałe do naszej wiedzy i kultury, do psychologii, do fizjologii, do meteorologii, choć z reguły specjaliści z tych dziedzin nie zdają sobie z tego sprawy.

    Obciążona złą sławą przez "ortodoksyjną" naukę, astrologia w postaci jarmarczno-gazetowej obecna jest niemal wszędzie, nawet w prognozach giełdowych czy poradnikach kulinarnych. Szarzy ludzie niestety często traktują astrologię bardziej serio niż poważni astrolodzy, co musi budzić niepokój. Zarówno przedstawicieli nauki jak i religii.

    Głośny był tzw. apel 192 naukowców z roku 1975, zatytułowany "Zastrzeżenia wobec astrologii". Stwierdza się w nim:

    "Powinno być sprawą jasną dla wszystkich, którzy utrzymują wiarę w astrologię, iż czynią to pomimo, że nie ma żadnej naukowo zweryfikowanej bazy dla uzasadnienia tej wiary, natomiast istnieje silne świadectwo przeciwko niej. "

    Co do świadectwa silnego przeciw astrologii, były to słowa na zapas, bez pokrycia. Co się jednak tyczy bazy astrologii, to święta racja, o czym poważni astrolodzy sami wiedzą najlepiej:

    Oto fragment wstępu do dzieła Recent Advances in Natal Astrology; a Critical Review 1900-1976, zredagowanego przez czołowych astrologów brytyjskich (G. Dean i A.M. Mather) pod egidą brytyjskiego The Astrological Association:

    Astrologiczna literatura pełna jest ukazywania poglądów. Czego zaś pełna nie jest - to ukazywanie prawdy. Wynikiem jest chaos. Jeśli prawda ma zastąpić poglądy, konieczne są prace badawcze. Do tego niezbędny jest przegląd krytyczny dotychczasowej literatury. Stąd ta książka.

    W tej książce "Astrologia" oznacza badanie korelacji pomiędzy żyjącymi organizmami (zwłaszcza człowiekiem) i zjawiskami pozaziemskimi. Nie oznacza to Szczęśliwych Gwiazd czy podobnych niedorzeczności ukrywających się pod tą samą nazwą. Astrologia przez tysiąclecia cieszyła się szacunkiem; zatem dzisiejsze popularne mylne koncepcje domagają się rozdzielenia terminologicznego.

    Astrologia dziś

    Astrologia dzisiejsza jest oparta na koncepcjach nieznanego pochodzenia, skutecznie jednak uświęconych jako 'tradycja'. Ich zastosowanie obejmuje liczne systemy, w większości sprzeczne, co do podstawowych kwestii. Każdy z nich podpiera się dowodami o anegdotycznym charakterze, najmniej wiarygodnego rodzaju. W rezultacie astrologia przedstawia zamaskowaną choć solidną technicznie superstrukturę, opartą na niesprawdzonych przekonaniach. Rozpoczyna ona od fantazjowania, następnie jednak postępuje najzupełniej logicznie. Roi się od domysłów, jak też obficie wprowadza nowe elementy (co który, to bardziej dramatycznie "ważny" niż poprzedni), by je dogodnie stosować, gdy popierają sprawę a przemilczeć w innych przypadkach.

    Co gorsze, astrologia ma obficie pączkującą literaturę, która widzi drzewa a nie dostrzega lasu, w której bez końca są przetwarzane te same wyjściowe nieprawdy, skąd groźba, że sporo dobrej roboty może wśród tego zatonąć na wieki. Budzi podejrzenia brak oficjalnego dochodzenia: najczęściej "badania" są technicznie niekompetentne i mają za cel nie wyjaśnienie podstawowych zasad, lecz usprawiedliwienie tradycji.

    Nic dziwnego, że Dobyns mówi: "astrologia jest niemal tak pomieszana jak ziemski chaos, powinna ulec rozjaśnieniu". Lektura wschodniej literatury pokazuje, że ten zamęt żadną miarą nie ogranicza się do zachodu. W wyniku tego astrologia rozkwita pod ochronnym płaszczem niedostępnych danych, wielu studentów pozostaje nieświadomymi istnienia tej niepewność, zaś ortodoksyjni uczeni nie mają pojęcia o potencjalnej głębi współczesnych badań.

    Lektura powyższego dzieła pokazuje, że najsurowiej astrologię ocenili sami astrolodzy. Owa święta tradycja, do której nawiązują zarówno klasyczne podręczniki, jak i astrologia humanistyczna, nie ma żadnych faktów na swe poparcie. Próby współczesnych badań nie zostawiły z niej praktycznie nic.

    Powie ktoś:
    - Po co ten trud, jeśli dzisiejsza nauka obaliła astrologię?
    - A przepraszam, jaka nauka? filologia czy hodowla drobiu? - pyta na to astrolog.

    Jeśli przez astrologię rozumiemy korelacje między zjawiskami na Ziemi a zjawiskami pozaziemskimi, to taką korelacją jest istnienie dnia i nocy, pory roku, przypływy i odpływy morza. Grzybiarze wiedzą, że wysyp grzybów jest na nowiu, a przy pełni się kończą. Wiadomo, że dobra pogoda najlepiej utrwala się na nowiu itd.

    - No tak, ale nazywanie tego astrologią to manipulacja!
    - A czy nie jest manipulacją zawężanie astrologii jedynie do gazetowych horoskopów i pokrewnej im literatury? Możemy odrzucić nazwę astrologia (niech będzie np. kosmotronika), ale czy rzecz w nazwie, czy w przedmiocie?

    Pewne elementy astrologii ostały się a trwają prace nad weryfikacją lub modyfikacją innych. Kto chce wiedzieć, czym się dziś zajmuje astrologia, niech przejrzy zeszyty Problemów Astrologii, rocznika wydawanego w latach osiemdziesiątych przez Stowarzyszenie Astrologów w Poznaniu.

    Czy zatem należy ostatecznie przyjąć, że cała astrologiczna tradycja i związana z nią literatura jest nic nie warta? Czy koniec końców, astrologia podręcznikowa, jest bardziej wiarygodna od jarmarczno-gazetowej astrologii, od której z taką stanowczością się odżegnuje?

    I tak i nie.

    Bo równie niewiele ma, tak naprawdę, na swoje poparcie. Bo horoskopy interpretowane sztywno według zasad literaturowych, czy horoskopy z komputera, najczęściej dostarczają jedynie wesołej zabawy.

    A jednak niektórzy astrolodzy potrafią na podstawie horoskopu powiedzieć zdumiewająco trafne rzeczy o kliencie. Sam sporządziłem koło setki horoskopów dla znajomych i nieznajomych i wielekroć byłem zdumiony ich trafnymi rezultatami. Kiedyś jednak na kursie astrologicznym dałem uczestnikom jeden z horoskopów, które zinterpretowałem tak trafnie. I co się okazało, prawie wszyscy zinterpretowali inaczej niż ja, błędnie, a wszyscy w zbliżony sposób. Zastanawiałem się potem, czemu ja nie poszedłem tym schematem, co oni? Nie widzę innego wyjaśnienia, niż poprzez efekty paranormalne.

    Dlatego właściwszym określeniem na interpretowanie horoskopów byłoby nie astrologia lecz paraastrologia.

    Literatura astrologiczna pomaga "paraastrologom" w dostrzeżeniu rzeczy, których inaczej by nie stwierdzili. Stąd czasem mogą nie być ważne szczegóły. I jeden podręcznik może zaprzeczać drugiemu. Nie można więc rzec, że astrologiczna literatura nic nie jest warta.

    Uczciwość każe mi dodać, że nieraz i horoskopy interpretowane sztywno według literatury, czy horoskopy z komputera też zgadzają się zdumiewająco. Gdyby tak nie było, pewnie nigdy nie zainteresowałbym się astrologią. Dotyczy to charakteru, zdolności, predyspozycji zawodowych, okoliczności małżeństwa itp. Pozwala to nieraz lepiej zrozumieć, co się wydarzyło w przeszłości. Ale często z takich horoskopów nie wynika nic konkretnego. Zaś ich wartość prognostyczna jest nikła, zbyt są wieloznaczne.

    Należy zarazam zwrócić uwagę, że niekiedy horoskopy mogą "zgadzać się" subiektywnie, w efekcie ich mglistości, niejasności, symboliczności użytego języka, a także ich ogólności i powszechności podawanych tam cech, wreszcie próżności i naiwności klienta, oraz tzw. efektu powinowactwa. To samo tyczy się zresztą wszelkich technik psychologicznych, nie tylko astrologii. Łatwo mieć "wysoką zgodność" opisu osobowości, budując go ze zdań w stylu:

    Potrafisz popatrzeć na siebie w sposób krytyczny. Lubisz mieć odmianę w codziennym rytmie życia. Gdy napotykasz na przeszkody i ograniczenia, budzi to twoje niezadowolenie. Nieraz spostrzegasz, że postąpiłeś nierozsądnie, bo byłeś zbyt szczerym wobec otoczenia. Potrafisz myśleć w sposób niezależny. Nie przyjmujesz cudzych poglądów, jeśli nie są poparte solidnym dowodem. Twój charakter wykazuje pewne słabości, ale na ogół jesteś w stanie je skompensować. Chcesz, aby cię ludzie lubili i szanowali...

    Wielu propagatorów astrologii odwołuje się do rytmów i cykli, mówi, że tzw. astrologia to analiza wewnętrznych rytmów psychicznych człowieka, które są skorelowane z rytmami kosmicznymi. Powstała jakiś czas temu astrologia humanistyczna, w praktyce będąca jedną z technik psychoterapeutycznych. Analiza wad i zalet charakteru w oparciu o horoskop, okresów sprzyjających i niekorzystnych, to znakomita pomoc dla człowieka w jego pracy nad sobą. Tacy astrolodzy oburzają się na utożsamienie terminów horoskop i wróżba. Astrologia nie ma nic wspólnego z wróżeniem. Oni najczęściej próbują zmiany terminologii, np. nie horoskop a kosmogram, kosmobiogram lub tp.

    Tak. Ale na tym nie koniec.

    Astrologia nie zamyka się w tzw. astrologii naukowej, ani w astrologii humanistycznej. Jest jeszcze astrologia horarna (jakie skutki wynikną z podjęcia określonej decyzji) i elekcyjna (jaka pora jest najkorzystniejsza dla podjęcia określonego działania). Dyskusja czy to wróżby, czy nie, zaczyna być sporem o słowa.

    Na domiar złego odbiór astrologii przez szerokie rzesze ludzi jest zabobonny i fatalistyczny. I nadużywany do łatwego usprawiedliwiania własnych łajdactw. "Musiałem tak postąpić, bo mi to podyktowały gwiazdy".

    Dodatkowo, jakby tego było mało, astrologia zarówno horoskopowa jak i humanistyczna oburącz czerpią z tradycji. Ta zaś tradycja astrologiczna nawiązuje raz po raz do ezoteryki i okultyzmu, by nie rzec do magii i pogaństwa; istnieją astrologie ezoteryczne. Niektóre z astrologii ezoterycznych to już właściwie nie astrologia, gdyż rozpatruje się wpływ "duchowy" nieistniejących, ezoterycznych ciał niebieskich, na horoskop, ale otrzymany przy ezoterycznych, nie faktycznych parametrach.

    Wobec stanowiska Kościoła

    Kontekst pktu 2116 nie pozostawia wątpliwości, co autorzy Katechizmu rozumieli przez astrologię. Moim zdaniem nie obejmuje to całego jej zakresu w podanej powyżej definicji. Stąd problem.

    Trudno się dziwić, że Kościół Katolicki na astrologię patrzy z niepokojem. Astrologia w postaci jarmarczno-gazetowej obecna jest niemal wszędzie, nawet w prognozach giełdowych czy poradnikach kulinarnych. Szarzy ludzie niestety często traktują astrologię bardziej serio niż poważni astrolodzy, co musi budzić niepokój. Zarówno przedstawicieli nauki jak i religii.

    Dodatkowo tradycja astrologiczna nawiązuje raz po raz do ezoteryki i okultyzmu, by nie rzec do magii i pogaństwa; istnieją całe astrologie ezoteryczne. Może to być furtka, którą pogańska gnoza, pod płaszczykiem naukowości, usiłuje wtargnąć do naszych umysłów.

    Kościołowi grozi z drugiej strony, że jego autorytety mogą zaagażować się w nierozsądne zwalczanie astrologii, z którego będzie się musiał wycofać. Pojawiają się nieraz kościelne broszury przeciw astrologii wywołujące u astrologów uśmiech politowania, zdradzające brak wiedzy o potępianym przedmiocie.

    Czy jest sens zakazywać katolikom zajmowania astrologią w ogóle, w jakiejkolwiek formie? Czy jest coś złego, lub niezgodnego z wiarą, gdy ktoś bada, czy faktycznie dzieci urodzone o wschodzie księżyca są bardziej chorowite, niż urodzone 2 godziny przed wschodem? Albo co w tym złego, gdy ktoś w oparciu o horoskop doradza drugiemu, w jakich okresach powinien zwracać szczególną uwagę na określone swe wady? Nie wspomnę już o meteorologicznych zastosowaniach astrologii.

    Tym bardziej, nie należy twierdzić, że cała astrologia to bzdury. Co najwyżej można (nieraz należy) negować podstawy określonych dziedzin astrologii, ale czyniąc to można się oprzeć wręcz na pracach samych astrologów, nie zaś uczonych, nie mających o astrologii zielonego pojęcia.

    Nie należy też astrologii krytykować, za tezy, których oficjalnie nie głosi, a nawet sama zwalcza, np. determinizm, fatalizm, ograniczenie wolnej woli. Ponieważ jednak tego typu recepcja jest częsta i wielu niedouczonych astrologów czasem ją szerzy, można to zwalczać powołując się nie tylko na naukę Kościoła, ale i na "oficjalne" stanowisko astrologii.

    Kościół jednak nie może być wobec astrologii całkiem obojętny. Powinien ostrzegać, że w pewnych przypadkach przy zajmowaniu się astrologią mogą rozwinąć się paranormalne zdolności. Że przy korzystaniu z takich zdolności konieczna jest najdalej posunięta ostrożność.

    Nie zakazując astrologii humanistycznej, należy przypominać, że kontakt z astrologiem nie zastąpi kontaktu ze spowiednikiem (podobnie jak i psychoanaliza).

    Należy przypominać, że tradycja astrologiczna nawiązuje do pogaństwa i ezoteryki i tych "źródeł" wierzący nie może przyjmować bez szkody dla duszy. Konieczna jest przestroga, że astrologia może prowadzić też do apostazji. Nawet jeśli formalną przyczyną założenia "sekty astrologicznej" jest tylko chęć wywinięcia się od podatków, czy inne racje "czysto prawne".

    W astrologii istnieje gdzieś granica między nauką a okultyzmem, zabawą a zabobonem, psychologią i terapią a magią. Wierzący musi być świadomy tej granicy i musi zwracać uwagę, czy jej nie przekracza.

    Co zatem z astrologią?

    Z tego, co pisałem powyżej, można wnosić uważam astrologię "rzetelną" za potencjalnego sojusznika Kościoła w zwalczaniu astrologii błędnej. Że uważam za możliwą, czy pożądaną zmianę "generalnego" stanowiska Kościoła wobec astrologii.

    Chciałbym, aby tak było. Zdaję sobie jednak sprawę, że, przynajmniej dziś, to niemożliwe. Astrologia musi najpierw przejść daleko idące przemiany.

    Czy to przypadek, że przeciętnemu człowiekowi kojarzy się ona z wróżbami i poznawaniem przyszłości? Ilu astrologów zaprzecza takim skojarzeniom, lecz na boczku pichci dla brukowców horoskopy utwierdzające ludzi w takim postrzeganiu astrologii?

    Astrologia to występowanie na Ziemi dnia i nocy. To cztery pory roku. To przypływy i odpływy morza. To robak Palolo viridis z ciekawym lunarnym cyklem rozmnażania. To badania Nelsona nad zakłóceniami fal radiowych. Itd. Książkę Ditfurtha Dzieci Wszechświata astrolodzy uważają za "swoją". Astrologia to wysiłek tych wszystkich, którzy uważają, że nim coś się uzna za brednie, jakkolwiek by to idiotyczne się zdawało, trzeba to poddać weryfikacji (czy falsyfikacji) empiryczno-statystycznej. Ten trud w części podsumowuje krytyczny przegląd Recent Advances in Natal Astrology.

    No tak, ale gdzie dzisiaj Kościół miałby znaleźć ową astrologię rzetelną, która by mogła być jego potencjalnym sojusznikiem? W nielicznych pracach rozproszonych po mało znanych periodykach? Gdzie w księgarniach monograficzne opracowania owej astrologii? Raczej książki szarlatańskie odmieniające słowa nauka i naukowy przez wszystkie przypadki i usiłujące pod tym płaszczykiem "wciskać ludziom kit". Jacy astrolodzy występują na ekranach telewizorów i co prezentują? To co mogło by być wartościowe jest ułamkiem procenta i musi zginąć w zalewie, powiedzmy szczerze, bełkotu.

    Musi pojawić się monografia obiektywnie omawiająca całość astrologii informująca co zweryfikowano obiektywnie, co negatywnie, co zaś stanowi hipotezę do weryfikacji w przyszłości.

    Tzw. astrologia urodzeniowa musi oczyścić się z okultystycznych naleciałości. Musi odrzucić język "łańcuszków do Św. Antoniego" (lub Św. Judy Tadeusza). Powinna informować nie tylko o nielicznych, anegdotycznych "potwierdzeniach" swych zasad, ale również o próbach ich statystycznej weryfikacji, w większości nieudanych. Mówiąc o zasadach interpretacji horoskopów powinna zwracać uwagę, że możliwości zawarte w horoskopie realizować się w życiu mogą na nieskończenie wiele sposobów. Tak więc trafne koincydencje wniosków astrologa z wydarzeniami w życiu jego klienta wynikają z reguły z dodatkowych, pozaastrologicznych informacji o kliencie.

    Dopiero po takim oddzieleniu nauki od szumu, bełkotu, "wróżb", "wiedzy o przyszłości", okultyzmu i całej reszty można by oczekiwać na inne stanowisko Kościoła

    Rachunek sumienia

    Katolikom uważającym, że pkt 2116 Katechizmu nie dotyczy tej astrologii, jaką się zajmują, dedykuję poniższy rachunek sumienia. Polecam go zresztą każdemu, kto biernie lub czynnie zajmuje się astrologią:

  • co jest Prawdą dla mnie? Jezus Chrystus i Jego Ewangelia, czy "Odwieczna Prawda Ewangelii Kosmicznej" proklamowana w niektórych książkach astrologicznych?
  • co jest światłem w moim życiu? Jezus Zmartwychwstały? czy astrologia ezoteryczna?
  • czy przez życie mnie prowadzi Duch Święty czy rytmy horoskopu?
  • jeśli traktuję astrologię za coś więcej niż dobrą zabawę, czy staram się poprawić z wad i rozwijać odpowiednie zalety, czy staram się wykorzystać okresy sprzyjające do pracy nad sobą?
  • czy nie traktuję wniosków astrologicznych fatalistycznie? czy pamiętam, że gwiazdy co najwyżej nakłaniają, nigdy jednak nie przymuszają?
  • czy ludzi, którym doradzam umacniam, czy osłabiam?
  • czy zwracam uwagę, by nie przyjmowali moich orzeczeń łatwowiernie lub fatalistycznie? Czy uświadamiam im wątłość empirycznych podstaw astrologii? Czy zwracam uwagę na wolną wolę?
  • czy oceniając ludzki charakter i postępowanie nie wchodzę w kompetencje spowiednika? czy nie deformuję ludziom sumień?
  • czy nie daję powodów do zgorszenia, powołując się na okultystyczną lub pogańską tradycję astrologii?
  • czy zachowuję należytą ostrożność, jeśli moje oceny i prognozy zaczynają się zgadzać podejrzanie dobrze?
  • jaką mam pewność, że astrologia, jaką się zajmuję, jest czym innym niż astrologia odrzucona przez Kościół (por. Katechizm pkt 2116)?
  • Powyższe uwagi bez trudu można przenieść na chiromancję, kabałę, grafologię itp.

    PS.
    Czasem miewam wątpliwości: czy nie powinienem, jak Święty Paweł, ze względu na Chrystusa uznać astrologii za stratę. Ale zastanawia mnie, że nie bez powodu na mej drodze stanęła astrologia, że stają na mej drodze teozofowie, astrozofowie, okultyści i inni dziwni ludzie. Może czeka mnie jakaś misja pośród nich i astrologia mi się w tym przyda?


    wersja uzupełniona 4 października 1998


    Powrót do strony głównej
    Powrót do strony astrologicznej K.U.
    Powrót na górę strony