Kazek Urbańczyk
Strona Zespołu Posynodalnego
Ojcze Nasz (11)
Szczerość i konsekwencja
Nie mów:
AMEN,
jeśli nie bierzesz serio słów modlitwy Ojcze Nasz.
Materiały dyskusyjne
2004
Temat poprzedni
Spis treści
Temat następny
Powrót do strony katolickiej
Powrót do strony głównej
Chętnie poznam Twoje uwagi, napisz pod:
kazeku@poczta.onet.pl
Stopka strony
Czy szczerze odmawiam Ojcze Nasz?
Co znaczy dla mnie, że Bóg jest ojcem?
Czy mój stosunek do mych ziemskich rodziców świadczy dobrze o moim stosunku do Boga?
Czy moje dzieci - biologiczne lub duchowe znajdują we mnie dobry wzór?
Czy moja rodzina jest wspólnotą?
Z kim poczuwam się do szerszej wspólnoty? Kogo z niej wykluczam?
Czy swą potrzebę wspólnotowości realizuję m.in. w Kościele?
Czy życie wieczne traktuję poważnie?
Czy niebo nie jest przypadkiem dla mnie abstrakcją nierealną, której nie można brać pod uwagę dokonując życiowych wyborów?
Gdzie głównie gromadzę sobie skarby: na tym świecie, czy w niebie?
Czy moje postępowanie przynosi chwałę imieniu Boga, którego wyznaję?
Czy dążę do świętości?
Czy rzeczywiście pragnę, by królestwo niebieskie stało się realnością?
Czy oczekuję powrotu Chrystusa, czy raczej mam nadzieję, że nie nastąpi to za mego życia?
Czy jestem gotów własnym wysiłkiem i ryzykiem realizować już tu, na tej ziemi królestwo niebieskie?
Czy mam świadomość, że polega to nie tyle na ślepym słuchaniu lidera katolickiej partii politycznej, ile na świadectwie własnego życia?
Czy w swych życiowych wyborach w pierwszym rzędzie zastanawiam się, jakie Bóg ma plany względem mnie?
Jak przyjmuję niepowodzenia życiowe, choroby, czy cierpienie?
Czy posłuszeństwo uważam za cnotę także wtedy, gdy to mnie przypadnie słuchać innych?
Czy biorę pod uwagę, że Bóg chce dawać ludziom chleb także moimi rękami, a może i moim kosztem?
Czy jestem gotów dzielić się z innymi tym, co moje?
Czy o chleb niebieski zabiegam równie gorliwie, jak o pokarm ziemski?
Czy nie jestem osobą konfliktową?
Jak długo pielęgnuję w sobie doznane krzywdy i urazy?
Czy muszę stale pamiętać o tym, że inni mi zagrażają i być gotowym do ewentualnej obrony?
Czy to, że innym udało się lepiej ode mnie, że się im lepiej powodzi, budzi moją radość, czy zawiść?
Czy mi się nie zdaje, że szczęśliwiej być grzesznikiem, niż świętym?
Czy chęć zerwania z grzechem i tym co do niego prowadzi to moja stała postawa, czy tylko słomiany zapał od czasu do czasu?
Czy uważam, że każda metoda walki ze złem jest właściwa?
Czy nie próbuję łączyć walki ze złem z osobistymi korzyściami?
Czy nie zaniedbuję okazji czynienia dobra?
Czy postępuję w życiu konsekwentnie do sensu modlitwy Ojcze Nasz?
Czy z czystym sumieniem mogę o sobie powiedzieć, że treść modlitwy Ojcze Nasz traktuję serio?
Góra strony